Informację o śmierci autora, który w lipcu skończyłby 92 lata, potwierdził katowicki Urząd Miejski. Samorząd wspierał organizacyjnie Muzeum Najmniejszych Książek Świata, mieszczące się w domu Zygmunta Szkocnego. Pierwsze i zarazem największe swoje dzieło - o wymiarach 20 na 15 milimetrów - artysta stworzył w 1934 roku. Wyczytał w gazecie, że królowa holenderska ma książeczkę wielkości znaczka pocztowego i postanowił zrobić taką samą. Jego książeczka poświęcona była historii III Powstania Śląskiego. Potem powstawały kolejne, jeszcze mniejsze. Jedną z ostatnich swoich książeczek Szkocny poświęcił Guinnessowi. Napisał jego biografię o wymiarach 3 na 4 mm. Liczy 600 liter na 40 stronach. W 2001 roku, w dniu swoich 90. urodzin Szkocny opowiadał dziennikarzom o swojej pasji. Opowiadał, że stworzenie jednej książeczki o wymiarach główki szpilki, zabiera średnio dwa - trzy miesiące czasu. Mimo sędziwego wieku Zygmunt Szkocny miał znakomity wzrok. Swoje miniaturowe dzieła tworzył "gołym okiem", sporadycznie posiłkując się okularami. Jak mówił, przez szkło powiększające nie można pisać, ponieważ litery wyszłyby nierówne i zniekształcone. Wszystkie jego dzieła od 68 lat tworzone były tak samo - ręcznie, na cieniutkim, pelurowym papierze. Zszywane były jedwabną nitką i oprawiane w cielęcą skórkę. Potem autor umieszczał je w specjalnych postumentach, kształtem i formą nawiązujących do tematyki książki. Pisał piórkiem technicznym i rozcieńczonym tuszem. "Piórko nie może jednak dotykać papieru, ponieważ powstają kleksy - piórko jest tak ostre, że wyrywa papierowe włoski. Pisze się więc końcem kropelki tuszu, zwisającej z piórka. Trzeba trzymać piórko w odpowiedniej odległości i nie oddychać" - mówił przed dwoma laty artysta. W swoim domu w Katowicach urządził jedyne w swoim rodzaju Muzeum Najmniejszych Książek Świata. Niewielki pokoik odwiedzali goście z całego świata. Znalazła się w nim ponad połowa dzieł pana Zygmunta. Pozostałe trafiły do wielu muzeów. Miniaturowe książeczki na swój temat otrzymali też m.in. papież Jan Paweł II, oraz prezydenci Ronald Regan i Michaił Gorbaczow. W swojej dziedzinie pan Zygmunt, emerytowany architekt, nie miał na świecie ani konkurentów, ani naśladowców. Jak mówił, chciał stworzyć zupełnie nową dziedzinę twórczości - bibliotekę najmniejszych książek świata. Tematów mu nie brakowało. W niezwykłym muzeum znalazły się m.in. książeczki z biografiami sławnych ludzi, wierszami, ważnymi dokumentami, opisami historycznych wydarzeń, konstytucja Rzeczpospolitej, czy opis zatonięcia "Titanica". W katastrofie tego statku w 1912 roku zginął brat ojca Szkocnego. "Tematów dostarcza mi prasa, wydarzenia codzienne. Poszerzam je lub skracam, co jest uzależnione od ustalenia wielkości książeczki. Tekst książeczek przelicza się na literki, mnoży się, dzieli i otrzymuje się wielkość książeczki. Czasami z przeliczenia wychodzi, że treści jest za dużo, wówczas powstają książeczki wielotomowe" - mówił Szkocny. Stworzone przez siebie muzeum dedykował młodzieży. - Książka to cudowna moc, pełna życia, czasu nadziei i rodzinnej troski. Książki są syntezą piękna, dobra, prawdy, wiedzy. Uczą, pomagają, bawią i zachęcają - mówił.