- To polityczna gra! - są przekonani odwołani dyrektorzy. W szpitalach wojewódzkich wrze. Część dyrektorów już dostała wypowiedzenia. Innych to czeka. Wojewódzkie Szpitale Specjalistyczne: Nr 5 w Sosnowcu im. Św. Barbary oraz w Chorzowie już mają nowych szefów wybranych w konkursie. Stanowiska stracili dyrektorzy Uzdrowiska w Goczałkowicach i Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, a także Beskidzkiego Zespołu Leczniczo-Rehabilitacyjnego w Jaworzu. Zmiany szykują się także w wojewódzkich szpitalach specjalistycznych w Rybniku i Jastrzębiu Zdroju oraz lecznicy neuropsychiatrycznej w Lublińcu. Marszałek poprosił Rady Społeczne tych placówek o opinie dotyczące odwołania dyrektorów ośrodków. Tylko związany z SLD Andrzej Drybański, szef Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego sam złożył dymisję. Grzegorz Szpyrka, wicemarszałek odpowiedzialny za ochronę zdrowia tłumaczy te zmiany kadrowe oceną sytuacji ekonomicznej szpitali. Dyrektorzy "polecieli" za długi lecznic. - Te zwolnienia to gra polityczna, która ma pomóc Zarządowi we wprowadzeniu na te stanowiska swoich ludzi - uważa Henryk Kromołowski, były dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Lecznica za poprzedni rok ma 16 mln zł straty. - Szpital miał już długi za poprzedniej dyrekcji. Byłyby mniejsze, gdyby Narodowy Fundusz Zdrowia zapłacił nam w ubiegłym roku 3 mln zł za nadwykonania. Kolejne 3 mln musieliśmy wypłacić na podwyżki dla pracowników, a prawie 10 mln zł ubiegłorocznych strat to amortyzacja nowego sprzętu medycznego do ośrodka radioterapii i pracowni hemodynamiki - wyjaśnia. Uważa, podobnie jak inni zwolnieni dyrektorzy, że Urząd Marszałkowski nie pomaga lecznicom, dla których jest organem założycielskim. - Złożyłem pismo do Zarządu o poręczenie kredytu dla szpitala na spłacenie największych długów, a następnego dnia otrzymałem wypowiedzenie - mówi Kromołowski.