Związkowcy zbierają też podpisy pod wnioskami do delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach o referenda ws. odwołania prezydentów tych śląskich i zagłębiowskich miast, które ograniczają finansowanie kursowania tramwajów, bądź rozważają całkowitą z nich rezygnację. Komunikację tramwajową w aglomeracji obsługuje państwowa do 2007 r., a potem komunalna spółka Tramwaje Śląskie (TŚ), z początkiem tego roku przejęta bezpośrednio przez 12 śląskich i zagłębiowskich samorządów. Niektóre decydują się remontować na swoim terenie zdegradowaną infrastrukturę, inne ograniczają bieżące finansowanie tramwajów. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w Będzinie, gdzie wskutek zmniejszenia kwoty dofinansowania, TŚ od marca ograniczyły tam kursowanie trzech z sześciu linii. Samorząd tłumaczył swoją decyzję koniecznością oszczędzania i powoływał się na przeprowadzone przed jej podjęciem tzw. pomiary napełnień w tramwajach. Ich analiza wykazała, że z przejazdów tramwajowych korzysta coraz mniej osób, dlatego stają się one nieopłacalne. Średnia dopłata z budżetu miasta do kilometra trasy autobusowej wynosi w tym roku w Będzinie 3,48 zł, a do tramwajowej - 6,06 zł. Gmina wyliczyła, że na zawieszeniu części połączeń zaoszczędzi ok. 2 mln zł rocznie. Podobne wyliczenia przeprowadziły władze Gliwic, gdzie po jedynej trasie kursują dwie linie tramwajowe - do Zabrza i Rudy Śląskiej. Tamtejsi samorządowcy od dawna rozważają ich likwidację w swoich granicach odwołując się - prócz bieżących kosztów - do wysokich kosztów potrzebnych remontów torowisk. W ubiegłym tygodniu gliwicki samorząd zorganizował w tej sprawie spotkanie z mieszkańcami, na które przyszli m.in. związkowcy z Sierpnia 80. W jego efekcie odbędzie się tam 23 kwietnia pierwsza z demonstracji. Związkowcy będą zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum ws. odwołania opowiadającego się za likwidacją tramwajów prezydenta Zygmunta Frankiewicza. Jak poinformował lider Sierpnia 80, inny wniosek - o referendum ws. odwołanie prezydenta Będzina Radosława Barana - zostanie złożony pod koniec kwietnia. W tym czasie też - 29 kwietnia - związkowcy będą pikietować siedzibę organizującego komunikację w regionie Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP (KZK GOP). - Będziemy demonstrować przed KZK GOP, bo prezydenci tworzących go miast muszą zdecydować, czy chcą mieć dobry i tani transport publiczny. Jeśli chcą, to wymaga to ponoszenia kosztów - powiedział Ziętek, wskazując na dobry przykład władz Zabrza, które w środę podpisały z TŚ porozumienie ws. finansowania remontów torowisk. Jednocześnie uznał, że KZK GOP, który zamawia u przewoźników usługi, powinien podnieść oferowane TŚ stawki. Pozostająca bowiem w trudnej sytuacji finansowej spółka była w stanie zaoferować w tym roku swoim pracownikom tylko "śmieszne stawki" podwyżek. Dlatego działające w niej związki już weszły z nią, lub wkrótce wejdą, w spór zbiorowy.