Napad był zuchwały. Obrabowana została placówka przy jednej z głównych siemianowickich ulic. Bandyci nie mieli na twarzach masek. Jeden wyciągnął broń, a drugi przeskoczył przez ladę, rozpylił przed oczami pracownicy banku gaz łzawiący i zrabował kasetkę z pieniędzmi. W banku była tylko jedna pracownica; nie było żadnych świadków. Złodzieje błyskawicznie wmieszali się w uliczny tłum. W tej chwili napastników szuka cała śląska policja.