Ludzie, którzy przychodzą na cmentarz mówią, że eksplozja była potężna. - Wygląda, jakby uderzyła w niego bomba. Byłam akurat w kościele. To był taki huk, że myślałam, że cały blok wyleciał w powietrze. Moje okno w kuchni tak strzeliło, że bałam się, że szyby wypadną. Na szczęście nikt nie zginął - opowiadali w rozmowie z reporterką radia RMF FM mieszkańcy Sośnicy. Na kilkanaście dni przed uroczystością Wszystkich Świętych niektórzy zaczęli robić porządki na zrujnowanej części cmentarza. - Nie ma na co czekać, zbliża się święto, jakiś szacunek się należy - podkreśla jeden z mężczyzn. - Mówią, że ta firma nie była ubezpieczona, więc z ojcem przyszliśmy naprawić grób. Dobrze, że płyty nie popękały. Pięć lat temu za pomnik zapłaciliśmy 5 tysięcy złotych, teraz na pewno byłoby drożej . Niektórych nagrobków nie da się tak łatwo naprawić, inne nawet trudno odnaleźć - dodaje w rozmowie. - Nagrobek znajomych został po prostu zmieciony, szukam i nie mogę go znaleźć - podkreśla kobieta, która odwiedziła nekropolię. Do eksplozji, która zniszczyła cmentarz doszło po tym, jak jeden z pracowników zakładu, w którym trzymano butle gazowe, wózkiem widłowym zahaczył o jedną z nich. Nie brakuje głosów, że taka firma w ogóle nie powinna funkcjonować w pobliżu cmentarza. - Tu otwarty ogień ze zniczy, a tuż obok butle z gazem. To jest chyba coś nie tak - podkreślają w rozmowie z reporterką radia RMF FM oburzeni mieszkańcy Gliwic.