Powołując się na swoje wpływy w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach adwokat usiłował wyłudzić 2 mln zł od aresztowanego wcześniej "barona paliwowego" Henryka M., obiecując w zamian uchylenie aresztu. Główne śledztwo w sprawie przestępczej działalności Henryka M. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach, która zarzuca mu wielomilionowe oszustwa. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi wątek korupcyjny tej sprawy. Henryk M. to właściciel firmy paliwowej z Siemianowic Śląskich. Jest podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa skarbowe, które naraziły Skarb Państwa na straty w wysokości 200 mln zł. Śledztwo przeciwko Henrykowi M. toczy się od 2002 r. W związku z tą sprawą, kilka dni wcześniej zatrzymano trzy osoby, m. in. radcę prawnego z Warszawy oraz byłą urzędniczkę Ministerstwa Finansów. Jak napisał w piątek katowicki dodatek do "Gazety Wyborczej", zatrzymani niedawno to były oficer Urzędu Ochrony Państwa Wojciech G. i jego siostra Halina, która przez wiele lat pracowała w Ministerstwie Finansów. Przed kilkoma laty oboje byli doradcami prawnymi Henryka M.; postawiono im zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do fałszywych zeznań. Według wcześniejszych informacji, w licznej grupie podejrzanych w tej sprawie osób jest mecenas Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu na początku ub. roku prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych, na kwotę ponad 73 mln zł. Jesienią 2004 roku ABW zatrzymała m.in. kierowniczkę w katowickim Urzędzie Kontroli Skarbowej, która za łapówki miała uprzedzać "barona" o planowanych kontrolach, oraz dwóch mężczyzn, którzy mieli pośredniczyć w przekazywaniu pieniędzy. Jednym z podejrzanych jest też szwagier byłego wojewody śląskiego. W sprawie występuje też, w charakterze świadka, znany detektyw Krzysztof Rutkowski, który współpracował z Henrykiem M., ale - jak sam podkreśla - nie robił niczego nielegalnego.