4 września 2008 r. zawaliła się tam wieża szybu wentylacyjnego służącego przewietrzaniu części kopalni "Szczygłowice" oraz pobliskiej kopalni "Knurów". Zniszczone zostały położone wokół szybu budynki, m.in. stacja wentylatorów i rozdzielnia prądu. Po katastrofie wycofano łącznie ok. 500 górników pracujących na nocnej zmianie. Nikomu nic się nie stało. Z powodu zaburzenia przepływu powietrza w wyrobiskach przekroczone zostały jednak dopuszczalne stężenia gazów, co poskutkowało wyłączeniem z eksploatacji części ścian wydobywczych. Konieczna okazała się przebudowa systemu wentylacyjnego obu kopalni - od tego czasu część wydobycia prowadzona jest tam przy ograniczonym przewietrzaniu. Podczas wtorkowej konferencji prasowej w Katowicach wiceprezes WUG Mirosław Koziura, który przewodniczył komisji powołanej po katastrofie, poinformował że osoby z dozoru "Szczygłowic" odpowiedzialne za eksploatację szybu przez co najmniej kilka lat tolerowały niewłaściwy stan jego obudowy, a także brak remontów, które pozwoliłyby ją wzmocnić. Kontrole i ekspertyzy już od 1998 r. wykazywały, że obudowa szybu zgłębionego do poziomu 650 metrów, m.in. na głębokości 61-67 metrów ulega uszkodzeniom wobec braku remontów, a także wielokrotnej i nierównomiernej eksploatacji węgla w sąsiedztwie filara ochronnego szybu. Wokół eksploatowano łącznie 18 pokładów o łącznej grubości do 22-24 metrów. We wtorek eksperci komisji WUG przytaczali m.in. fragmenty ekspertyzy z czerwca 2008 r. oceniającej, że uszkodzenia szybu "w nieprzewidywalnym momencie mogą doprowadzić do utraty jego funkcjonalności". Także poprzednie ekspertyzy, we wnioskach końcowych wskazywały konieczność natychmiastowej naprawy obudowy. W miejscu późniejszego uszkodzenia betonowa obudowa szybu powinna była liczyć ok. 30 cm grubości. Ekspertyza z czerwca 2008 r. wykazała jednak, że szyb o średnicy 6 metrów, pochodzący z lat 1972-73, budowano zbyt szybko, obudowa miejscami była więc cieńsza - nie zakładano też wtedy tak intensywnej eksploatacji. W tej samej ekspertyzie stwierdzono również wtedy szerokie pasy wyłomów w obudowie. Podobne uszkodzenia wykazywały kontrole kwartalne - prowadzone przez wyższy dozór kopalni za pomocą kamer specjalistycznego urządzenia. 26 sierpnia w szybie stwierdzono zaburzenia ciśnienia, a na podszybiu znaleziono warstwę skał o wysokości ok. 140 cm. - Kwartalne kontrole były przeprowadzane przez osoby wyższego dozoru, ale kończyły się stwierdzeniem, że "szyb nadaje się do dalszej eksploatacji" - wskazał Koziura. - Mimo niekorzystnych wyników ekspertyz, w których zalecano dokonywanie natychmiastowych napraw, kopalnia nie podjęła działań zmierzających do wzmocnienia obudowy i zapewnienia bezpiecznego użytkowania i funkcjonowania szybu - mówił. Ostatnia kontrola z 3 września wykazała, że na głębokości 61-67 metrów brakuje obudowy - na całym obwodzie rury szybowej. Z powstałego wyłomu o głębokości 1-2 metrów, wysunęły się luźne skały, które spadły na dno szybu. Dzień później szyb zawalił się, tworząc na powierzchni lej zapadliskowy, co spowodowało z kolei zawalenie się budynków. Dyrektor gliwickiego Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG) Jerzy Kolasa powiedział we wtorek, że sprawozdanie z prac komisji zostanie wykorzystane w prowadzonym przez ten OUG postępowaniu wyjaśniającym, w ramach którego przesłuchano już ok. 25 osób. Orzeczenie OUG będzie zawierało m.in. wnioski i zarzuty wobec osób odpowiedzialnych za katastrofę. Jak zaznaczył Kolasa, "nie można powiedzieć, że nic nie było robione". W ciągu kilku lat przed katastrofą zamówiono bowiem i wykonano pięć ekspertyz dotyczących stanu obudowy szybu, a kilkanaście - obejmujących cały jego rejon. Zmieniały się też koncepcje rozwiązania problemu. - Mnożono ekspertyzy, a nie przystępowano do działań - ocenił dyrektor gliwickiego OUG. Niezależne dochodzenie po katastrofie w "Szczygłowicach" - według ekspertów, pierwszej tego typu od 1974 r., kiedy podobny wypadek wydarzył się w bytomskiej kopalni "Bobrek' - prowadzi prokuratura. Śledczy wezmą pod uwagę m.in. ustalenia ekspertów nadzoru górniczego. Po katastrofie, podczas tygodniowej akcji ratowniczej, by przywrócić właściwą wentylację, w obu kopalniach zbudowano łącznie pięć tam. Zmieniło to system przewietrzania kopalni w taki sposób, aby wentylację w ich wyrobiskach zapewniły inne szyby. Władze kopalni szybko stwierdziły, że odbudowa zawalonego szybu wydechowego nie jest możliwa. Przygotowywany do przejęcia roli zawalonego szybu inny szyb wentylacyjny nie zostanie uruchomiony w tym roku.