Według informacji Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, na pocisk natrafiono w sobotę wieczorem podczas remontu chodnika przy ul. Klubowej, pomiędzy dwoma blokami mieszkalnymi. Miejsce zabezpieczyła policja, która wskazała na konieczność ewakuacji mieszkańców. - W tego typu przypadkach zawsze bierze się pod uwagę przede wszystkim bezpieczeństwo ludzi. Rozumiem niezadowolenie mieszkańców, którzy musieli spędzić sobotnią noc poza domem, jednak priorytetem było ich bezpieczeństwo - powiedział rzecznik śląskiej policji podinsp. Andrzej Gąska. Znaleziony pocisk - prawdopodobnie z okresu II wojny światowej - miał kilkadziesiąt centymetrów długości. Według rzecznika, w takich przypadkach zawsze istnieje ryzyko eksplozji, tym bardziej, że podczas prac ziemnych pocisk mógł zostać naruszony. Stąd konieczność ewakuacji, o której zdecydowały władze gminy po konsultacji z policją. Według podinsp. Gąski, sugerując ewakuację mieszkańców, policjanci każdorazowo biorą pod uwagę lokalizację znaleziska, charakter terenu oraz potencjalne ryzyko w sytuacji, gdyby doszło do wybuchu. - W tym przypadku pocisk znaleziono w środku osiedla, między blokami. W przypadku wybuchu byłoby niebezpieczeństwo rażenia ludzi odłamkami - wskazał rzecznik. Jak poinformował dyżurny katowickiego centrum zarządzania kryzysowego, wieczorem trwały starania, aby patrol saperski zabrał pocisk jeszcze w sobotę - wówczas mieszkańcy nie musieliby spędzać nocy poza domem. Okazało się to jednak niemożliwe, bo - według policji - saperzy prowadzili wówczas podobne prace w innym miejscu. Później nie mogli już przyjechać, ponieważ tego typu działań z zasady nie wykonuje się po zmroku. Pocisk usunięto w niedzielę rano.