Na drodze S1 samochód, którym jechały cztery osoby, wpadł pod nadjeżdżającego tira. Na miejsce wypadku przyjechały trzy karetki. Jedna z nich, na pokładzie której byli sami ratownicy, zabrała ciężko rannego kierowcę do szpitala. Podczas jazdy stan mężczyzny gwałtownie się pogorszył i 55-latek, pomimo reanimacji, zmarł, co potwierdził lekarz z drugiej karetki, która wezwana została przez ratowników - relacjonuje TVN24. Ratownicy zastanawiali się, co zrobić z jego ciałem - zgodnie z procedurami bowiem zwłoki powinna zabrać firma pogrzebowa, nie karetka, która potrzebna jest przede wszystkim pacjentom żywym. Ostatecznie postanowili wrócić na miejsce wypadku i zostawić ciało 55-latka - w worku transportowym - na poboczu, pod opieką policji - informuje TVN24. Do zdarzenia doszło 13 lipca, ale szczegóły interwencji pogotowia wypłynęły dopiero teraz. Sprawą zainteresowała się Prokuratura Rejonowa w Będzinie, która bada, czy działania ratowników były prawidłowe. oprac. emi