Wstrzymanie ruchu pociągów towarowych oznacza dalsze opóźnienia w dostarczaniu węgla do odbiorców. W minioną środę, gdy łupem złodziei padło nad ranem ok. 100 m liny nośnej i drutu jezdnego, naprawa trwała do wieczora. - Liczyliśmy, że opóźnienia w wysyłkach spowodowane środową kradzieżą uda się nadrobić w ciągu tygodnia. Na dziś zaplanowany był jeden dodatkowy pociąg. Kolejna kradzież sieci oznacza dalsze opóźnienia - powiedziała rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, Katarzyna Jabłońska-Bajer. W środę kopalnia planowała wysyłkę 14,5 tys. ton węgla, ale pustych wagonów starczyło na załadunek 10 tys. ton. Pozostały węgiel trzeba było składować. W piątek zaplanowano wysyłkę 15,5 tys. ton, a miejsca w wagonach jest jedynie na 6 tys. Prawdopodobnie po południu kopalnia będzie zmuszona składować węgiel w zbiornikach lub na zwałach. Wstrzymanie wysyłki oznacza dla zakładu wymierne straty, związane nie tylko z opóźnieniami, ale także kosztami składowania. Węgiel trzeba dostarczyć i wysypać na zwały, a potem powtórnie załadować. Oznacza to dodatkowy czas i koszty. Piątkową kradzież zauważono przed piątą rano. Załadowany już pociąg z węglem musiał wrócić do kopalni. Naprawa sieci może potrwać około ośmiu godzin od chwili jej rozpoczęcia. Prace na dobre mają ruszyć przed południem. Zatrudniająca ok. 2,4 tys. pracowników kopalnia "Budryk" w Ornontowicach jest jedną z sześciu kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Produkuje węgiel energetyczny i koksowy.