To wnioski z dyskusji w ramach rozpoczętej we wtorek w Wiśle (woj. śląskie) 13. konferencji poświęconej problemom bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w polskim górnictwie. Uczestniczą w niej przedstawiciele kopalń i eksperci branży. W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło już 10 górników, wobec 15 w całym ubiegłym roku. Najczęstsze przyczyny wypadków od lat są takie same; za co najmniej trzy czwarte z nich odpowiada człowiek - jego pośpiech, zła organizacja pracy, lekceważenie procedur, tolerowanie złego stanu technicznego urządzeń. Uczestnicy dyskusji w Wiśle podkreślali jednak, że za bezpośrednimi przyczynami wypadków kryją się głębsze powody, których należy szukać w mentalności i złych nawykach. To m.in. przekonanie, że rygorystycznie respektując przepisy, pod ziemią nie dałoby się nic zrobić, które może prowadzić do uznania, że np. bez przymykania oka na łamanie reguł nie da się wykonać planu produkcji. - Brakuje nam determinacji w odrzucaniu akceptacji dla działań niedopuszczalnych - mówił prezes Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), Piotr Litwa, wskazując, że to rolą pracodawców jest przekonanie pracowników o absolutnym priorytecie bezpieczeństwa. Litwa ocenił, że zaangażowanie najwyższego kierownictwa kopalń i spółek węglowych nie jest w tej dziedzinie wystarczające. Chodzi o to, by pracownicy czuli, że ich szefom zależy, by pracowali bezpiecznie i zgodnie z zasadami. Wśród wielu górników panuje jednak przekonanie, że szefowie chcą, by pracować w myśl zasady "nieważne jak to zrobicie - ma być zrobione". Potrzebne są stałe, jasne sygnały ze strony kierownictwa: "ma być zrobione, ale bezpiecznie; naruszenie zasad będzie karane". Jako przykład dobrych praktyk, z których mogłyby skorzystać także kopalnie węgla, przedstawiono realizowany w firmie Górażdże Cement SA (która również prowadzi działalność górniczą) program "Zero tolerancji". Firma chce najdalej do 2014 roku wyeliminować wypadki śmiertelne, a do 2020 r. w ogóle pracować bez wypadku. Jedną z zasad programu jest osobiste zaangażowanie ścisłego kierownictwa firmy w jego realizację. To także sygnał dla pracowników, że każdy wypadek i jego okoliczności znajdą się "pod lupą" prezesa. W firmie notowane są nie tylko same wypadki, ale także potencjalnie niebezpieczne sytuacje - by zapobiec im w przyszłości. Uczestnicy wtorkowej dyskusji zgodzili się, że aspekty ekonomiczne nie mogą mieć pierwszeństwa nad sprawami bezpieczeństwa w kopalniach. Podkreślano rosnące nakłady na bhp, z zastrzeżeniem, że poprawa bezpieczeństwa nie zależy tylko od pieniędzy. Paneliści wskazywali, że służby bhp w kopalniach często ulegają biurokratyzacji, ze szkodą dla "pracy od podstaw", czyli wpajania zasad bezpiecznej pracy górnikom.