Prokuratura ustaliła, że podejrzani zgłaszali fikcyjne awarie, później na miejsce jechali pracownicy firmy zewnętrznej i za każdym razem wymieniali po kilkaset metrów starego kabla. Chodziło o łapówki, dobre referencje dla wymieniających kable czy też podreperowanie awaryjnych statystyk? - Tych hipotez nie potwierdzono, więc prokuratura postawiła całej trójce tylko jeden zarzut. Odpowiedzą za poświadczenie nieprawdy w dokumentacji - mówi reporterowi radia RMF FM Marcinowi Buczkowi zajmująca się sprawą prokurator. Ewentualne motywy działania podejrzanych poznamy dopiero w sądzie, bowiem jak na razie wszyscy odpierają zarzuty i konsekwentnie milczą.