W czasie grudniowej napaści od ciosów w głowę zginęło dwóch mężczyzn, a dwie kobiety w ciężkim stanie trafiły do szpitala; jedna z nich zmarła. W całej sprawie może zaskakiwać zbieżność wydarzeń z podobnym napadem na tę samą rodzinę sprzed kilku lat. Wówczas sprawca też zaatakował w domu, ale uciekł i sprawę umorzono. Teraz do niej wrócono. Motywem najprawdopodobniej nie był rabunek - bo i wówczas, i teraz nic z domu nie zginęło, choć napastnik, bądź napastnicy, mieli łatwy dostęp do pieniędzy czy kosztowności. Przed kilku laty też próbowano zadawać podobne ciosy. Sprawę przejęła prokuratura w Gliwicach Dla dobra śledztwa prokuratura nie mówi nic o ewentualnych śladach. Wiadomo, że niedawno policja poprosiła tamtejszego proboszcza, aby przekazał mieszkańcom krótki apel o każdą informację, która może pomóc w rozwiązaniu tej sprawy. Ofiary zbrodni to rodzice i dziadkowie. Zmasakrowane ciała odnalazła 17 grudnia ich córka i wnuczka, kiedy wróciła wieczorem do domu. Na pogrzebie były tłumy. Śledztwo w sprawie zabójstwa początkowo prowadziła prokuratura w Wodzisławiu Śląskim. Pod koniec ubiegłego roku przekazano je śledczym z prokuratury okręgowej w Gliwicach.