Mirosław K. i Piotr R. zostali zatrzymani na początku czerwca. Po przesłuchaniu zwolniono ich do domu, prokuratura jednak zastosowała poręczenie majątkowe - po 30 tys. zł. W środę sąd uznał, że prokuratura prawidłowo zastosowała środki zapobiegawcze. Decyzją sądu zaskoczony jest obrońca Mirosława K. mec. Andrzej Rajpert. - Mowa jest o obawie matactwa. Tymczasem zarzuty postawione mojemu klientowi dotyczą 2001 r. Przez siedem lat mógłby z każdym umówić się jak chce, gdyby tylko chciał - podkreślił adwokat. - To człowiek o nieposzlakowanej opinii, miejsce jego zamieszkania jest znane, miejsce pracy też - dodał. Prokuratura zrzuciła obecnym szefom Kompanii niegospodarność w czasach gdy pracowali w RSW. W postępowaniu jest łącznie sześciu podejrzanych. Podejrzani nie tylko nie zgadzają się z postawionymi im zarzutami, ale też z samym zatrzymaniem. - Nie wiadomo, po co była ta cała komedia, mogli być przecież wezwani na przesłuchanie - mówi Rajpert. Zażalenia w sprawie zatrzymania ma wkrótce zbadać sąd. Adwokat wyraził przekonanie, że ktoś chciał utrącić karierę Mirosława K. Zwraca uwagę, że przedstawienie zarzutów miało miejsce po wygraniu przez jego klienta konkursu na szefa Kompanii Węglowej i tuż przed objęciem przez niego tego stanowiska. Mirosław K. jest prezesem Kompanii od kilku tygodni, wcześniej był wiceprezesem tej spółki. Piotr R. jest wiceprezesem Kompanii do spraw pracy. K. od 2000 roku przez dwa lata kierował RSW, Piotr R. był w niej m.in. wiceprezesem ds. restrukturyzacji. Kopalnie należące niegdyś do RSW zostały włączone do Kompanii. RSW została zlikwidowana, kiedy w 2003 r. powstała Kompania Węglowa. Dziś to największa firma górnicza w Europie. Skupia 16 kopalń i zatrudnia ponad 60 tys. osób. Zatrzymanie dwóch członków zarządu nie było jedynym w ostatnim czasie zawirowaniem we władzach spółki. Tydzień wcześniej rezygnację ze stanowiska wiceprezesa ds. produkcji złożył Marek Majcher. W ogłoszonym przez Kompanię konkursie na to stanowisko zwyciężył Marek Uszko.