Do tragicznego zdarzenia doszło przy ul. Tylnej 12 w Sosnowcu. Pion jednopiętrowego budynku zawalił się około godziny 20.00. "Było słychać ogromny huk. Zawalił się środkowy pion budynku. Parter i piętro" - powiedział w rozmowie z portalem Kontakt24 jeden ze świadków zdarzenia. W kamienicy najprawdopodobniej doszło do wybuchu butli z gazem. To wstępna i na razie niepotwierdzona przyczyna zdarzenia. Uwięzieni pod gruzami Jak poinformował w rozmowie z TVN24 podinsp. Mariusz Łabędzki z policji w Sosnowcu, pod gruzami znalazły się dwie osoby. Jedną z nich - starszego mężczyznę w wieku około 80 lat - udało się już uratować. Strażacy próbują teraz wydostać uwięzioną w gruzowisku 78-letnią kobietę, żonę mężczyzny. Jak mówią uczestnicy akcji ratunkowej, choć kontakt z poszkodowanym mężczyzną był ograniczony, to po wydobyciu go z gruzowiska był on przytomny i udało się z nim porozmawiać. Mężczyzna trafił już do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. "Ma oparzenia drugiego i trzeciego stopnia znacznych powierzchni ciała. To potwierdza wstępne ustalenie, że doszło do wybuchu gazu" - powiedział podinsp. Łabędzki. Strażacy wstępnie zlokalizowali już miejsce, w którym pod gruzami może znajdować się poszukiwana kobieta. Istnieje jednak ryzyko zawalenia się reszty budynku, co utrudnia pracę służb. "Konstrukcja jest niestabilna i ta praca musi być wykonywana z wyczuciem" - powiedziała rzeczniczka śląskiej straży pożarnej Aneta Gołębiowska. Strażacy muszą ostrożnie, cegła po cegle, przeszukiwać gruzowisko. W akcji ratunkowej uczestniczy siedem zastępów straży pożarnej. Sprowadzono też specjalną grupę poszukiwawczą z psami z Jastrzębia-Zdroju. "Na miejsce dojechało 11 ratowników z Jastrzębia-Zdroju z dwoma psami. Przed chwilą pies wszedł na gruzowisko, by zlokalizować poszukiwaną osobę. W tym czasie wszyscy inni musieli opuścić ten teren" - powiedziała rzeczniczka śląskiej straży pożarnej Aneta Gołębiowska. Ewakuacja Według informacji policji, w całym budynku mieszka kilkanaście osób, zawaliła się część zamieszkiwana przez starsze małżeństwo. "Przeważająca część osób, które musiały opuścić budynek, udała się do rodzin, pozostałym kilku osobom opiekę zapewniły władze miejskie" - powiedział Łabędzki. Wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, który przyjechał na miejsce katastrofy, zapewnił, że wszystkie osoby, które musiały opuścić budynek, będą miały zapewniony dach nad głową. Decyzja czy i kiedy będą mogły wrócić do swoich mieszkań, będzie należała do inspektora nadzoru budowlanego.