Jak powiedział w piątek aspirant Rafał Biczysko z policji w Tarnowskich Górach, trzech złodziei złapano chwilę po nadanym przez radio komunikacie o kradzieży paliwa na tarnogórskiej stacji benzynowej. Załoga jednego z radiowozów spostrzegła odpowiadającego opisowi starego volkswagena golfa w pobliżu dawnego kamieniołomu dolomitu Blachówka. - Volkswagen stał niedaleko drogi z Tarnowskich Gór do Bytomia w leśnej przecince. Krzątało się przy nim trzech mężczyzn, z których jeden właśnie zmieniał tablice rejestracyjne. Policjanci znaleźli w samochodzie kilka kompletów kradzionych tablic i częściowo wypełnione zbiorniki na paliwo o łącznej pojemności ok. 200 litrów" - wskazał Biczysko. Pochodzącym z okolic Olkusza (Małopolskie) złodziejom udowodniono już co najmniej kilkadziesiąt kradzieży w samej tylko aglomeracji katowickiej. Przyjeżdżając tam na "gościnne występy" dokonywali jednego dnia trzech-czterech kradzieży w różnych - nieraz odległych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów - miastach. Przestępcy mieli kilka kompletów tablic rejestracyjnych, zmieniali je przed kolejnymi tankowaniami. Wiadomo, że przy części kradzieży posługiwali się też innym samochodem. Pilnowali przy tym, by jednorazowo nie tankować do umieszczonych w samochodzie zbiorników za więcej niż 250 zł. To bowiem prawna granica, od której kradzież traktowana jest jako przestępstwo, a nie wykroczenie. Złodziejom nie uda się jednak w ten sposób zmniejszyć konsekwencji swych czynów. Jak zaznaczył Biczysko, prokurator zdecydował już bowiem, że kolejne popełnione przez nich jednego dnia kradzieże będą traktowane jako czyn ciągły. Spośród trzech zatrzymanych w czwartek mężczyzn w wieku 23 do 31 lat dwaj to bracia - wcześniej notowani za różne przestępstwa. Całej trójce za kradzieże będzie groziło do pięciu lat więzienia. Według policjantów, sprawa jest rozwojowa, nie są wykluczone dalsze zatrzymania. Chodzi m.in. o osoby, które kupowały od złodziei kradzione paliwo.