- Tylko tak surowa kara czyni zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości, każdą inną należałoby uznać za zbyt łagodną dla człowieka, który pozbawił życia policjanta i chciał zabić dwóch innych - uznał sąd. Przebrał się za policjanta, później zaczął strzelać Mł. asp. Michał Kędzierski zginął 4 maja 2021 r. przy legitymowaniu Radosława Ś., który w przebraniu policjanta próbował kontrolować kierowców przy jednej z ulic w Raciborzu. W trakcie interwencji bandyta wyciągnął broń i oddał w kierunku Kędzierskiego co najmniej dwa strzały z bliskiej odległości. Policjant zmarł na miejscu na skutek doznanych ran. Akt oskarżenia trafił do sądu w kwietniu 2022 r. Radosław Ś. usłyszał także zarzuty próby zabicia dwóch innych policjantów - w ich kierunku także strzelał. Kolejny zarzut dotyczy nielegalnego posiadania broni. Poza glockiem, z którego strzelał Ś., w jego samochodzie znaleziono także pistolet maszynowy i ok. 70 sztuk amunicji. Mężczyzna został oskarżony także o uprawę konopi indyjskich (w jego domu znaleziono prawie 130 krzewów tych roślin i gotową już marihuanę) oraz prowadzenie samochodu po pijanemu. W środę sąd wymierzył mu jednostkowe kary także za te przestępstwa. Wydając wyrok w sprawie ataku na policjantów sąd przyjął, że w tej sytuacji Ś. dopuścił się ciągu przestępstw - zabójstwa Kędzierskiego i usiłowania pozbawienia życia dwóch innych funkcjonariuszy. Przewodnicząca składu orzekającego Grażyna Suchecka mówiła w ustnych motywach orzeczenia, że Ś. nie przyjechał do Raciborza planując zabić policjantów - taką decyzję podjął dopiero, gdy miał zostać wylegitymowany. Sam oskarżony mówił, że zamierzał pozbawić życia inną osobę - partnera matki jego dziecka, ale nie zastał go w domu. Sędzia zwróciła uwagę, że otwierając ogień do policjantów Ś. nie poprzestał na oddaniu jednego strzału, strzelał aż do momentu, w którym zacięła mu się broń. - Oskarżony dopuścił się zbrodni wyjątkowo oburzających (...) Przejawiał skrajnie lekceważący stosunek do porządku prawnego, skoro zdecydował się na oddanie wielu strzałów do policjantów (...) chciał zrobić im krzywdę, chciał ich zabić - powiedziała sędzia. Przypomniała, że już po zbrodni Ś. pytał policjantów, co stało się z Kędzierskim, kiedy nie uzyskał informacji powiedział: "niech zdycha". Oskarżonego sąd charakteryzował jako osobę skrajnie zdemoralizowaną i antyspołeczną, uznającą jedynie ustalane przez siebie zasady. - Skrajne lekceważenie norm prawnych, wystąpienie przeciwko najwyższemu dobru, jakim jest życie człowieka i pozbawienie życia funkcjonariusza na służbie - Michała Kędzierskiego oraz usiłowanie pozbawienia życia dwóch innych funkcjonariuszy policji (...), działanie bez jakiegokolwiek powodu, dotychczasowa postawa życiowa oskarżonego powodowały, że w ocenie sądu uznać należało, iż oskarżony nie zasługuje na powrót do społeczeństwa - podsumowała sędzia Suchecka. Prokurator: Wyrok satysfakcjonujący Prokurator Karina Spruś oceniła, że wyrok jest "niezwykle satysfakcjonujący". - Cieszę się, że sąd podzielił praktycznie w całości przyjętą przez prokuratora kwalifikację prawną, a także ostateczne wnioski o wymiar kary. W tym wypadku kara dożywotniego pozbawienia wolności była jedyną słuszną i sprawiedliwą karą, jaką można było wymierzyć oskarżonemu, w tej chwili już skazanemu - oceniła. Domagając się dożywocia prokuratura przekonywała, że oskarżony jest osobą, która nie powinna funkcjonować w społeczeństwie i nie ma większych szans na jego resocjalizację. W opinii obrony, która wnosiła o "sprawiedliwą" karę, Ś. mimo wszystko zasługuje na danie mu szansy. Na ogłoszeniu wyroku nie było oskarżonego ani jego obrońcy. Orzeczenie jest nieprawomocne, można je zaskarżyć do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Zabójca ubrany w policyjny mundur Interwencję, podczas której zginął mł. asp. Kędzierski poprzedziły dwa zgłoszenia na policję. Pierwsze dotyczyło dziwnie zachowującego się mężczyzny, ubranego w policyjny mundur, który na jednej ze stacji benzynowych wsiadł do samochodu renault scenic, będąc pod wpływem alkoholu. Policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego pojechali na stację, jednak nie zastali już na niej poszukiwanego; zauważyli go kilka minut później na ul. Chełmońskiego, gdzie według drugiego zgłoszenia ktoś ubrany w policyjny mundur próbuje kontrolować samochody. Obok stało zaparkowane jego renault. Mężczyzna wstrzymywał ruch, podchodził do samochodów i rozmawiał z kierowcami. Jak wynika z aktu oskarżenia, kiedy interweniujący spytali go, czy jest policjantem, ten odpowiedział, że znajomy miał wieczór kawalerski i przebrał się tylko dla żartu. Gdy funkcjonariusze zażądali okazania dokumentów, mężczyzna, sięgając do swojego samochodu gwałtownie odwrócił się z wyciągniętym pistoletem i strzelił co najmniej dwa razy w Kędzierskiego z bliskiej odległości. Pozostali policjanci zaczęli kryć się za zaparkowanymi obok samochodami. Bandyta strzelał także w ich kierunku, a także w radiowóz, w którym był jeden z mundurowych. Ś. został postrzelony przez jednego z policjantów, po chwili został obezwładniony i zatrzymany. Ranny funkcjonariusz był reanimowany, najpierw przez kolegę z patrolu, potem kolejnych policjantów i medyków, którzy pojawili się na miejscu; nie udało się uratować jego życia. Jak ocenili podczas śledztwa biegli, Ś. jest osobą o prawidłowym rozwoju intelektualnym, nie jest chory psychicznie, ale cechuje go m.in. brak poszanowania praw innych ludzi, nieprzestrzeganie norm społecznych, impulsywność oraz obojętność na wyrządzone innym krzywdy. Wskazali, że jest uzależniony od alkoholu, leków i narkotyków i powinien być poddany terapii odwykowej zakładzie karnym. Michał Kędzierski miał 43 lata, w policji służył od 2011 r. Wcześniej był dziennikarzem lokalnych mediów. Został pochowany na cmentarzu w Raciborzu. Prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Zasługi za Dzielność, a szef MSWiA Mariusz Kamiński nadał mu Złotą Odznakę Zasłużony Policjant i awansował pośmiertnie na wyższy stopień służbowy - aspiranta.