Poinformował o tym w piątek zastępca prokuratora rejonowego Marcin Rodzaj. Choć Mirella M. pełniła funkcję dyrektora mysłowickiego szpitala zaledwie miesiąc, to dopuściła się wielu nieprawidłowości. Prokuratura ustaliła, że pobierała z kasy szpitala zaliczki rzekomo na potrzeby placówki, przeznaczając je w praktyce na własny użytek, np. zwrot długu znajomemu, który również usłyszał zarzut w tej sprawie. Kobieta podała też fałszywe informacje na temat swojego wykształcenia i poprzednich miejsc pracy, a także przekroczyła uprawnienia, zaciągając zobowiązanie na zakup sprzętu w wysokości 400 tys. zł, choć sytuacja finansowa szpitala na to nie pozwalała. Umowę tę udało się jednak rozwiązać bez szkód dla szpitala. Byłej dyrektor grozi od roku do 10 lat więzienia. Jak powiedział prokurator Rodzaj, Mirella M. nie przyznała się do zarzucanych jej czynów, odmówiła też składania wyjaśnień, a nawet podania swojego wykształcenia. Prokuratura nie zastosowała wobec niej środków zapobiegawczych. Akt oskarżenia ma trafić do sądu z końcem miesiąca.