Pożar nieopodal ul. Kopernika wybuchł w piątkowy wieczór. Po czterech godzinach walki z żywiołem ogień udało się ugasić. Jednak na miejscu zdarzenia służby dokonały tragicznego odkrycia. Znaleziono zwęglone zwłoki ponad 50-letniej kobiety, a także bardzo mocno poparzonego (niemal 100 proc. powierzchni ciała - przyp. red.) 59-letniego mężczyznę. Niestety, mimo szybkiej akcji ratunkowej i przetransportowania mężczyzny do siemianowickiej "oparzeniówki" nie udało się go uratować. Mężczyzna zmarł w poniedziałek. Pierwsze oględziny miejsca zdarzenia wskazywały, że przyczyną pożaru mógł być wybuch małej butli gazowej. Jednak, gdy policjanci pod nadzorem prokuratora zabezpieczyli miejsce tragicznego w skutkach wydarzenia, szybko natrafili na ślady dwóch mężczyzn, którzy mogli mieć związek z pożarem. Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem To dwaj bracia w wieku 15 i 27 lat - obaj w chwili zatrzymania byli pod wpływem alkoholu (młodszy miał 0,8 promila w organizmie, starszy prawie 1,5 promila - przyp. red.). Mieli też poparzone ręce, a stróżom prawa tłumaczyli, że to efekt nieudanego ogniska. Kolejnego zatrzymania policjanci dokonali w sobotni poranek - w ich ręce wpadła kobieta, która mogła mieć związek ze sprawą. Po trwającym trzy dni dochodzeniu policjanci nie mieli wątpliwości, że doszło do zbrodni ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna, który zmarł w poniedziałek w szpitalu, został oblany przez sprawców benzyną i podpalony. Ogień przeniósł się następnie kobietę, która poniosła śmierć na miejscu. Zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem usłyszała dwójka sprawców. To notowani już wcześniej przez policję 27-letni mężczyzna oraz 37-letnia kobieta, mieszkańcy Cieszyna. Policjanci tłumaczą, że motywem zbrodni były niewielkie rozliczenia finansowe. Za zabójstwo grozi im kara dożywotniego więzienia. Autor: MM