Sanki przyczepione do samochodu terenowego, prowadzonego przez ojca wpadły pod autobus. 10-letni syn mężczyzny zginął na miejscu, a jego ośmioletnia siostra w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Informację o przedstawieniu zarzutu przekazała zastępca prokuratora rejonowego w Będzinie, Monika Jankowska. Jak dodała, podejrzany przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Może mu grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Wkrótce do sądu ma trafić akt oskarżenia. Być może nastąpi to już w przyszłym tygodniu. Mężczyzna zadeklarował, że chce się dobrowolnie poddać karze. Zakończoną tragedią zabawę zorganizował 35-letni ojciec dzieci, to on przywiązał sanki do swojego samochodu. Do wypadku doszło na gminnej drodze. Sanki z dziećmi zarzuciło i wjechały na przeciwny pas ruchu, prosto pod miejski autobus. Chłopiec zginął na miejscu, a jego siostra trafiła do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Ojciec w chwili wypadku był trzeźwy. Jak powiedziała prok. Jankowska, poważnie ranna w wypadku dziewczynka wyszła już ze szpitala i szybko wraca do zdrowia.