Po informacji z Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Katowicach (OBL), tuż przed wyborami w dokumentach zamieszczono ostatecznie informację, że Woźniczka przyznaje się do współpracy z organami bezpieczeństwa państwa. Woźniczka kategorycznie odpowiada, że według swojej "wiedzy i sumienia" współpracownikiem nigdy nie był. W wyborach do rady miasta Woźniczka startował 21 listopada z listy komitetu wyborczego "Towarzystwo Przyjaciół Dąbrowy Górniczej", który zdobył w sumie 7 mandatów; więcej miejsc w 25-osobowej radzie - po 8 - mają Platforma Obywatelska i SLD. Według nieoficjalnych informacji Woźniczka także w tej kadencji ma być wiceprzewodniczącym rady. Radni na pierwszej sesji mają się spotkać w czwartek. Według IPN, Woźniczka został zarejestrowany jako tajny współpracownik w 1984 r. przez SB w Dąbrowie Górniczej, podpisał wówczas zobowiązanie do współpracy. W oświadczeniu lustracyjnym sprzed kilku lat, złożonym w związku z pełnieniem funkcji w samorządzie, przyznał się, że podpisał zobowiązanie do współpracy z SB. Tymczasem składając oświadczenie przed tegorocznymi wyborami napisał, że nie współpracował z SB. Zastępca naczelnika OBL IPN Wacław Dubiański powiedział PAP, że fakt złożenia przez Woźniczkę dwóch sprzecznych ze sobą oświadczeń pracownicy IPN odkryli niemal w przededniu wyborów. - Poinformowaliśmy o tym komisję wyborczą w Dąbrowie Górniczej, w piątek (19 listopada-PAP) przez wyborami - powiedział. Na stronie PKW znalazła się adnotacja, że Woźniczka przyznaje się do współpracy. Jak podkreśla Dubiański, Woźniczka nie powinien był składać drugiego oświadczenia, ale informację o tym, że już wcześniej je złożył. W takiej sytuacji komisja wyborcza zwraca się do biura lustracyjnego z pytaniem o treść oświadczenia i na tej podstawie są drukowane obwieszczenia. - W sytuacji złożenia drugiego oświadczenia komisja przyjęła zapis, jaki dostała. Można powiedzieć, że to jakieś wprowadzenie w błąd komisji, poniekąd także wyborców - ocenia Dubiański. Dyrektor katowickiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach Wojciech Litewka powiedział, że po informacji z IPN Miejska Komisja Wyborcza w Dąbrowie Górniczej podjęła konieczne działania. - W każdym obwodzie głosowania w okręgu nr 5 w Dąbrowie Górniczej, obok wykazu kandydatów na radnych, była dodana kartka z informacją o właściwej treści oświadczenia lustracyjnego pana Woźniczki. To zostało jeszcze zrobione przed wyborami - zapewnił Litewka. W oświadczeniu przesłanym PAP Woźniczka potwierdził, że w oświadczeniu sprzed kilku lat napisał, że przed wyjazdem na kontrakt do Iraku został wezwany do UB w Dąbrowie Górniczej, gdzie podpisał "jakieś dokumenty", pod groźbą zakazu wydania mu paszportu. Jak zapewnił, nie pamięta, jakie to były dokumenty. Podkreślił, że według swojej wiedzy i własnego sumienia współpracownikiem nie był. "Wpisu tego dokonałem, ponieważ uważałem, że uczciwym jest napisanie tego, że mam wątpliwości co do tego, jak opisało mnie UB w swoich aktach. Poza tym kontaktem więcej styczności ze służbami bezpieczeństwa nie miałem" - podkreślił. Woźniczka dodaje, że kilka tygodni temu został poproszony do IPN w Katowicach, gdzie dowiedział się, że w związku z treścią jego oświadczenia zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające. "Po złożeniu wyjaśnień osoba prowadząca stwierdziła, że w okresie kilku tygodni sprawa zostanie zamknięta. Sumienie mam czyste. Uważam, że dokumenty to potwierdzą" - dodał radny. Jak wyjaśnił, składając dokumenty przed ostatnimi wyborami złożył oświadczenie o braku współpracy z UB bez powyższego dopisku uważając, że sprawa jest wyjaśniona. Potem na wezwanie komisarza wyborczego przedstawił oświadczenie o uprzednim złożeniu oświadczenia lustracyjnego. "Mimo to na obwieszczeniach wyborczych ukazała się informacja, iż byłem świadomym współpracownikiem służby bezpieczeństwa PRL" - zakończył Woźniczka.