W eksplozji zginęło osiem osób, w tym czworo dzieci. Na miejscu wypadku przez cały czas pracują śledczy pod nadzorem prokuratora. Wjazdu w sąsiedztwo gruzowiska bronią policyjne radiowozy, którzy przepuszczają tylko mieszkańców. Na chodniku, przy radiowozie, z minuty na minutę rośnie liczba zniczy przynoszonych przez mieszkańców Szczyrku i turystów. Burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy, który od sobotniego ranka przebywał na miejscu tragedii, zapewnił, że władze miasta robią wszystko, by przywrócić normalne funkcjonowanie na ulicy, gdzie doszło do tragedii. "Nie ma słów, by opisać to, co się tam zdarzyło. Zginęli wspaniali ludzie, związani z naszym miastem od pokoleń. Zginęły małe dzieci. Ogłosiliśmy żałobę do końca niedzieli i mam nadzieję, że wszyscy zrozumieją i ją uszanują. Teraz musimy oswoić się z tą sytuacją, a przede wszystkim zrobić wszystko, by pomóc osobom wymagającym pomocy" - powiedział Byrdy. Nikt nie chce mówić o przyczynach Udało się wznowić dostawy wody do wszystkich domów sąsiadujących z domem z Leszczynowej 6. Jak poinformował Artur Michniewicz, rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa, domy, które były zasilane gazem z uszkodzonego gazociągu, obecnie są zasilane z tymczasowej stacji skroplonego LNG. "Pozostają jeszcze trzy domy, które w tej chwili nie mają dostaw gazu, ale możemy przystąpić do naprawy sieci dopiero po uzyskaniu zgody prokuratury" - wyjaśnia rzecznik PSG. Nikt w tej chwili nie chce mówić o przyczynach eksplozji. Agnieszka Michulec, rzecznik prokuratury okręgowej w Bielsku-Białej, uprzedza, że przed zakończeniem wszystkich czynności śledczych, żadne informacje na temat zdarzenia nie będą udzielane.