Rozpoczęty w kwietniu 2008 r. częściowo niejawny proces obejmował łącznie 20 zarzutów postawionych przez gliwicką prokuraturę byłej dyrektor prowadzonego przez zakon specjalnego ośrodka wychowawczego w Zabrzu siostrze Agnieszce F. oraz innej zakonnicy Bogumile Ł. Zarzuty dotyczyły m.in. znieważania wychowanków i naruszania ich nietykalności cielesnej. Jak poinformował w czwartek prezes zabrzańskiego sądu rejonowego sędzia Marcin Rak, w opublikowanym tego dnia wyroku sąd zastosował wobec siostry Agnieszki F. łączną karę dwóch lat pozbawienia wolności z zawieszeniem wykonania na pięć lat, natomiast Bogumiłę Ł. skazał na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sędzia Rak zaznaczył, że w toku procesu siostra Bogumiła Ł. została uniewinniona od jednego z zarzutów - dotyczącego bicia lub innego naruszenia nietykalności cielesnej. Sąd obu zakonnicom zakazał też zajmowania stanowisk związanych z leczeniem i opieką nad dziećmi - Agnieszce F. dożywotnio, a Bogumile Ł. na osiem lat. Proces dotyczył zdarzeń z okresu między styczniem 2005 r. a styczniem 2006 r. Według prokuratury, odpowiadające w procesie z wolnej stopy b. dyrektor ośrodka i jej podwładna miały m.in. zlecać wykonanie kar fizycznych na dzieciach innym wychowankom oraz same stosować wobec podopiecznych przemoc fizyczną i psychiczną. Jeden z zarzutów dotyczył gwałtu na chłopcu, którego Agnieszka F. zamknęła na noc w pokoju z dwoma innymi wychowankami. Zdaniem prokuratury, okoliczności tego zdarzenia wskazują, że zakonnica zaniedbała wówczas swe obowiązki, pomagając w ten sposób w tzw. doprowadzeniu do poddania się czynności seksualnej osoby poniżej 15. roku życia. W toku ponaddwuletniego skomplikowanego procesu sąd przesłuchał 32 świadków, wśród nich 16 ówczesnych wychowanków ośrodka. Przesłuchiwani byli też przedstawiciele kuratorium, nauczyciele i inne zakonnice. Wobec tego, że mimo szeroko zakrojonych poszukiwań nie udało się odnaleźć kilku świadków oskarżenia, których sąd chciał ponownie wysłuchać, w procesie odczytano ostatecznie ich wcześniejsze zeznania. Poważne trudności spowodował też m.in. fakt, że opiekunem prawnym wielu przesłuchiwanych wychowanków ośrodka była jedna z oskarżonych - zabrzański sąd musiał m.in. uzyskać odpowiednie decyzje w tej sprawie kilku innych sądów z ościennych miast. Przesłuchaniom każdego z wychowanków ośrodka musiał towarzyszyć biegły psycholog. To wszystko wydłużyło czas postępowania. Prokuratorskie śledztwo w sprawie przemocy w zabrzańskim ośrodku boromeuszek było natomiast pokłosiem innego śledztwa prowadzonego przez gliwicką prokuraturę - w sprawie zabójstwa w lutym 2006 r. 8-letniego Mateusza Domaradzkiego z Rybnika. Ciała chłopca, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, dotąd nie odnaleziono. Jeden z oskarżonych o dokonanie tej zbrodni, Tomasz Z., był wychowankiem zabrzańskiego ośrodka boromeuszek. Elementem jego linii obrony po zabójstwie 8-letniego chłopca było tłumaczenie, że jego postawę ukształtował fakt bycia świadkiem, a później także uczestnikiem gwałtów, do których dochodziło w ośrodku. Przy okazji rozpoczęcia procesu w sprawie przemocy w zabrzańskim ośrodku sprawa była opisywana w mediach. Dotknięty niektórymi relacjami Zarząd Kongregacji Sióstr Miłosierdzia pod wezwaniem Karola Boromeusza w Trzebnicy wydał wówczas oświadczenie wyrażające m.in. ubolewanie z powodu rozpowszechniania przez media "potwornie zniekształconych faktów", związanych ze sprawą. Kuratorium Oświaty w Katowicach, które po informacji prokuratury na początku 2007 r. kontrolowało zabrzański ośrodek uznało, że opieka w placówce, w której przebywa ok. 50 dzieci, mogła nie być prawidłowa, a stosowane metody były archaiczne. Wnioski przekazano zgromadzeniu sióstr boromeuszek, które zareagowało zmieniając tam kierownictwo.