Prowadząca go siostra Bernadetta została skazana na dwa lata bezwzględnego więzienia, ale wniosła o uchylenie obowiązku poddania się karze z uwagi na podeszły wiek (59 lat - sic!). Decyzja sądu ma zapaść dzisiaj. Tymczasem inna zakonnica z klasztoru boromeuszek w Trzebnicy, gdzie przebywa aktualnie siostra Bernadetta, przekonuje w nagranej ukrytą kamerą rozmowie, że w ośrodku w Zabrzu nie dochodziło do gwałtów na podopiecznych, za to zwraca uwagę na ich rzekomo nadmiernie rozbudzoną seksualność, o co obwinia ideologię gender. "Kolega dostał prętem po gardle i nie mógł mówić" - To jest po prostu lansowane, a z drugiej strony te samogwałty, czy coś powinny być w tych zakładach eliminowane - podkreśla. - Bulwersuje mnie to, że według tej ideologii dzieci już małe, czteroletnie powinny być poinformowane, doinformowane, w jaki sposób ciało dostarcza przyjemności, gdzie, co i jak. I to jest rozbudzanie. A te dewiacje, które miały miejsce w tym zakładzie, w zachowaniu tych dzieci, to one rzeczywiście odkryły, gdzie, co i jak. A potem korzystały z tego. W środowisku cywilizowanym coś takiego nie powinno mieć miejsca - akcentuje. Zdaniem zakonnicy, nie jest prawdą to, żeby siostry zmuszały do gwałtu. Już wiadomo, że w domu dziecka przeprowadzona zostanie kontrola. Relacje wychowanków ośrodka sióstr boromeuszek w Zabrzu są wstrząsające. - Kolega dostał prętem po gardle i nie mógł mówić. Ja krzyknąłem i jeszcze raz dostałem, no i polała się krew - podkreśla jeden z nich.