Ściana wydobywcza, w pobliżu której stwierdzono podwyższone stężenia tlenku węgla, wciąż pozostaje wyłączona z eksploatacji. Możliwość wznowienia wydobycia węgla będzie zależała od warunków w tym rejonie, które są stale monitorowane. W poniedziałek sytuację w tym zakresie omówią eksperci. Pożar, przejawiający się nie ogniem, a niebezpiecznymi zmianami w składzie atmosfery, wykryto w miniony czwartek rano 680 m pod ziemią. Akurat zmieniała się załoga, więc nikogo nie było w pobliżu. Wstrzymano pracę w tym rejonie i podjęto akcję ratowniczą. Nieprzerwanie uczestniczyło w niej po siedem zastępów ratowniczych na każdej zmianie. Aby doprowadzić do wygaśnięcia pożaru w rejonie ściany stworzono tzw. korki: jeden wodny oraz dwa podsadzkowe, czyli wypełnione mieszaniną wody i piasku. W weekend działania zakończono i rozpoczęto 24-godzinny okres wyczekiwania i obserwacji składu atmosfery w czynnych wyrobiskach w otoczeniu odizolowanej ściany. Do czasu zapewnienia w tym rejonie warunków bezpiecznej pracy, ściana wydobywcza pozostanie wyłączona z eksploatacji. Obecnie trudno przewidzieć, kiedy uda się tam wznowić wydobycie węgla. Podobne zdarzenia w ubiegłym roku kilkakrotnie zaburzały plany produkcyjne kopalń - nie tylko KHW, ale także np. Jastrzębskiej Spółki Węglowej. M.in. z powodu zagrożeń naturalnych oraz warunków technicznych, w ubiegłym roku wydobycie węgla w całym KHW było o ok. 0,5 mln ton mniejsze od pierwotnego planu, choć o ok. 0,5 mln ton wyższe niż rok wcześniej. Pożar w kopalni Wujek miał charakter endogeniczny - powstał w wyniku samozapalenia węgla na skutek jego utleniania. Tego typu pożary zwykle nie przejawiają się ogniem, ale podwyższonymi stężeniami gazów w atmosferze, zwiększoną temperaturą lub zadymieniem. Pożar niewykryty na czas jest bardzo groźny dla górników, którzy nieświadomie mogą znaleźć się w atmosferze niezdatnej do oddychania. Tworzenie w rejonie pożaru tzw. korków oraz ewentualne późniejsze otamowanie wyrobiska, czyli odizolowanie zagrożonego rejonu od pozostałych chodników specjalnymi tamami przeciwwybuchowymi, jest najczęstszą metodą opanowania podobnych pożarów. Odcięcie dopływu powietrza sprawia, że po kilku-kilkunastu tygodniach pożar ostatecznie wygasa.