Krzysztof Rutkowski zadzwonił wieczorem na policję w Sosnowcu z informacją, że matka przyznała się przed nim do spowodowania śmierci dziecka i poinformował, gdzie - według relacji kobiety - miałoby się znajdować ciało. Wskazany teren to miejsce w pobliżu Huty Buczek w Sosnowcu. RMF24: Posłuchaj rozmowy z Krzysztofem Rutkowskim: Katarzyna W. twierdzi, że dziecko wypadło jej ze śliskiego kocyka i uderzyło głową w próg. Ponieważ nie dawało oznak życia, w szoku i ze strachu postanowiła ukryć ciało, a potem upozorować atak na siebie i porwanie dziecka. Dopiero po ponad tygodniu przyznała się prywatnemu detektywowi, co stało się naprawdę. Po zaginięciu dziecka matka Magdy twierdziła, że została napadnięta, a dziecko uprowadzono z wózka. Policja sprawdzała tę wersję na równi z innymi hipotezami. Nie znaleziono ciała dziewczynki W nocy policja przeszukała miejsce w okolicy rzeki Przemsza, wskazane przez matkę Magdy. Nie znaleziono ciała dziewczynki. Pakunek, na który wstępnie wskazywano, jako ten, w którym mogły się znajdować zwłoki dziecka - jak poinformował podkomisarz Paweł Warchoł z sosnowieckiej policji - okazał się zwiniętą kurtką. Tropu nie podjął również sprowadzony na miejsce pies, wyszkolony do odnajdywania zwłok. W nocy matka została przewieziona do komendy wojewódzkiej policji w Katowicach. Jak powiedział Adam Jachimczak z biura prasowego śląskiej komendy policji, jej stan psychiczny nie pozwala, by "przeprowadzić jakiekolwiek czynności". Dodał jednak, że matka dziewczynki w rozmowie z policjantami podtrzymała informację (które przekazał detektyw Rutkowski - red.), że w tym rejonie (rzeki Przemszy) mogą się znajdować zwłoki dziecka. Czy inna osoba pomagała w ukryciu zwłok? Jak powiedział IAR rzecznik Komendy Głównej policji Mariusz Sokołowski, podczas śledztwa wiele poszlak wskazywało na udział członka rodziny w zabójstwie. Przypomniał, że matka nie chciała się poddać badaniu wariografem. Zastrzegł jednak, że dopóki nie ma stuprocentowej pewności, nie należy przyjmować jakiejkolwiek wersji za oficjalną. Rzecznik powiedział, że w poszukiwanie Magdy zaangażowano spore siły, ponieważ od wielu lat w Polsce nie odnotowano żadnego uprowadzenia dziecka dla okupu lub wywiezienia poza Polskę, stąd ta sytuacja wydawała się być wyjątkową. Obecnie policja będzie przesłuchiwać kobietę. Będzie m.in badać, czy jakaś inna osoba nie pomagała w ukryciu zwłok. Prokurator podejmie następnie decyzję w sprawie ewentualnych zarzutów oraz wniosku o tymczasowe aresztowanie. "Scenariusz okazał się makabryczny" Teresa Gens, psycholog sądowy (dla TVN24): - To, co mnie zastanawiało, to ogromny spokój ojca, który był w pierwszym szeregu medialnym. On rozwieszał zdjęcia, udzielał wywiadów. Można to tłumaczyć traumą, ale jednocześnie było to zastanawiające. (...) Jeżeli w normalnej rodzinie zdarza się wypadek, to ludzie szukają pomocy dla dziecka. Tutaj mamy do czynienia z kłamstwem, być może nieumyślnym zabójstwem. Jeżeli to był wypadek, to pytanie, dlaczego matka nie próbowała dziecku udzielić pierwszej pomocy. Być może dziecko udałoby się uratować. RMF24: "Madzia wyślizgnęła się z kocyka" - zobacz film, kliknij. Tymczasem rodzice udają zrozpaczonych, wprowadzają w błąd policję, społeczeństwo - to działania amoralne i trzeba sobie zadać pytanie, jaki cel mieli ci młodzi ludzie. To oczywiście wykaże śledztwo, ale nie widzę powodu, byśmy mieli się w tym momencie jakoś szczególnie nad nimi pochylać. Otrzymywali wszelkie wsparcie, tymczasem scenariusz okazał się najbardziej makabryczny z możliwych. Magda zaginęła w ubiegły wtorek wieczorem. Za pomoc w ustaleniu sprawcy napadu wyznaczono nagrodę. Na ulicach Sosnowca oraz innych miast Zagłębia i Śląska pojawiły się zdjęcia dziecka. Plakat z portretem zaginionej dziewczynki wydrukowała także lokalna prasa.