- Prokurator postawił Rafałowi T. zarzut zabójstwa, dokonanego wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami. Podobnie jak pozostałym podejrzanym, grozi mu kara dożywotniego więzienia - powiedziała w środę rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej, Marta Zawada-Dybek. Mężczyzna odbywa obecnie karę więzienia za inne przestępstwa kryminalne. Oprócz tego w sprawie dotyczącej zabójstwa Lecha F. został na trzy miesiące aresztowany. To tzw. areszt nakładczy, uniemożliwiający np. korzystanie z przepustek czy kontakty, które mogłyby zaszkodzić postępowaniu. Ciało Lecha F. znaleziono w sierpniu ubiegłego roku w lesie w Wymysłowie (powiat będziński). Przyczyną śmierci były liczne rany kłute, m.in. szyi. Śledztwo prowadziła początkowo prokuratura w Będzinie, później sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Ofiarą jest mężczyzna, który zarzucał Jerzemu G., że ten nie oddał mu pieniędzy pożyczonych jeszcze zanim został prezydentem Zabrza. Miesiąc temu G. i dwaj inni mężczyźni zostali aresztowani pod zarzutem zabójstwa. Jeden z nich również był wówczas w więzieniu, skazany w innej sprawie. Prokuratura nie podaje bliższych informacji na temat tej sprawy, tłumacząc to dobrem śledztwa. Według rzeczniczki, postępowanie jest skomplikowane i wymaga jeszcze przeprowadzenia wielu czynności dowodowych. Nie wiadomo, kiedy śledztwo może się zakończyć. Jerzy G. był prezydentem z Zabrza w latach 2002-2006 z ramienia SLD. To nie pierwsza sprawa, w której usłyszał zarzuty - choć nigdy wcześniej nie były one tak poważne. Jego kłopoty zaczęły się od pożyczek, zaciągniętych zanim jeszcze zaczął rządzić Zabrzem. Lech F. - syn byłej wspólniczki Jerzego G. - zarzucał prezydentowi, że pożyczał od niego pieniądze dwukrotnie: 20 tys. i 246 tys. zł. Tej drugiej kwoty G., jego zdaniem, nigdy nie oddał. F. wytoczył politykowi proces cywilny. Prezydent bronił się, wytaczając Lechowi F. sprawę o próbę wyłudzenia pieniędzy, których - jak twierdził - w rzeczywistości nigdy nie pożyczał. F. w odpowiedzi przedstawił podpisane przez prezydenta umowy. G. wyjaśniał, że umowy podpisał in blanco, a druga pożyczka nie dotyczyła 246 tys., tylko dziesiątej części tej kwoty, do której F. miał dopisać trzecią cyfrę. Sprawę ostatecznie wygrał F. Podczas procesu okazało się jednak, że w latach 2003-2005 G. w swych zeznaniach majątkowych nie poinformował o żadnej z zaciągniętych pożyczek. Wyszło też na jaw, że 13 tys. zł pożyczył jeszcze od znanego zabrzańskiego kardiologa, Stanisława P., a od pożyczanych kwot nie uiszczał opłat skarbowych. Także w tej sprawie usłyszał zarzuty. Z kolei gliwicka prokuratura zarzuciła G. składanie fałszywych zeznań podczas wytoczonego Lechowi F. procesu.