Tragedia - przypomnijmy- rozegrała się w lutym tego roku i wywołała szok w Berlinie oraz Cieszynie. 20-letnia studentka Karina Jurczek zginęła w swoim mieszkaniu w kamienicy przy Pistoriusstrasse 29 w dzielnicy Weissensee w Berlinie. Wynajmowała go od kilku miesięcy. W stolicy Niemiec chciała kontynuować przerwane w Polsce studia chemiczne (miała polskie i niemieckie obywatelstwo). Niestety, tragiczne wydarzenia zniweczyły te plany. Jak ustalili śledczy, sprawca najpierw uderzył dziewczynę w głowę, a następnie podpalił mieszkanie i ofiarę, aby zatrzeć ślady zbrodni. Już trzy dni po morderstwie policja wpadła na trop obywatela Nikaragui - 22-letniego Carlosa Benito G. W jego mieszkaniu znaleziono przedmioty należące do Kariny - jej aparat fotograficzny i telefon komórkowy. Jednym z koronnych dowodów w sprawie są też ślady DNA sprawcy, które zabezpieczono w berlińskim mieszkaniu studentki. Śledztwo trwało do czerwca. Jak dowiedziała się Gazetacodzienna.pl, niemiecka prokuratura przekazała już gotowy akt oskarżenia do Sądu Ziemi w Berlinie. Pierwsza z serii ośmiu rozpraw odbędzie się 22 września. Kolejne wyznaczono na 24 i 29 września oraz 1, 6, 8, 13 i 15 października. Piotr Jurczek, ojciec zamordowanej dziewczyny, już przygotowuje się do wyjazdu do Berlina. Przed sądem będzie oskarżycielem posiłkowym, co oznacza, że będzie mógł zadawać pytania świadkom i przesłuchiwać oskarżonego. - To będzie moje pierwsze zetknięcie z tym człowiekiem. Muszę to jakoś przetrzymać - aż trzęsie się Piotr Jurczek. - Dowody są mocne, jest więc szansa, że się nie wywinie. Kary śmierci nie dostanie, bo jest ona zakazana w Unii Europejskiej. Chciałbym, żeby dostał dożywocie - dodaje. Ojciec ofiary raczej nie spodziewa się, że proces zakończy się po ośmiu rozprawach. Cieszy się jednak, że akt oskarżenia tak szybko znalazł się w sądzie. Od dnia aresztowania obywatel Nikaragui (przebywa w areszcie śledczym w Moabit) milczy, więc rodzina ofiary może tylko podejrzewać, jakie były motywy jego działania. Czy chodziło o kradzież, czy zabójstwo miało inne tło? Śledczy już na początku dochodzenia podejrzewali, że Karina raczej znała sprawcę, gdyż na drzwiach jej mieszkania nie było śladów włamania. Być może poznała Nikaraguańczyka podczas kursu niemieckiego, na który od dłuższego czasu chodziła. - Są świadkowie, którzy razem ich widzieli. Mam nadzieję, że podczas procesu poznam całą prawdę o śmierci córki - mówi pan Piotr. Wojciech Trzcionka