- Dwaj funkcjonariusze SOK, w czasie patrolowania linii kolejowej w dzielnicy Sośnica, zauważyli mężczyznę próbującego skraść z kanałów ziemnych kable telefoniczne i przewody sterujące semaforami. Złodziej próbował udaremnić zatrzymanie zadając strażnikowi cios maczetą - poinformował Marek Słomski z gliwickiej policji. Strażnik uniknął ciosu i obezwładnił napastnika. Zatrzymanego 21- latka strażnicy przekazali policjantom, którzy poprowadzą dochodzenie w sprawie usiłowania kradzieży i czynnej napaści na funkcjonariusza. Mężczyźnie może za to grozić do 10 lat więzienia. Według Krzysztofa Króla ze śląskiego oddziału SOK, przypadek zaatakowania strażnika maczetą, jest pierwszym tego typu na Górnym Śląsku. - Były już noże, kosy, jakieś pałki czy łomy, kable, kamienie, ale maczeta zdarzyła się po raz pierwszy - zaznaczył Król. Podkreślił też, że atak na strażnika SOK, który jest funkcjonariuszem publicznym, ma takie same konsekwencje prawne jak napaść na policjanta. Przypomniał, że strażnicy od 2003 r. mają też niemal takie same uprawnienia do używania wobec przestępców środków przymusu, jak policjanci - poczynając od przemocy bezpośredniej, a kończąc na broni palnej. Złodzieje kolejowej infrastruktury na Górnym Śląsku dają o sobie znać prawie każdej nocy. Kradną praktycznie wszystkie metalowe elementy, łącznie z samymi szynami. Głównie dzieje się to na bocznicach i liniach towarowych, zdarza się jednak również na najważniejszych szlakach pasażerskich. Sprawców nie odstrasza monitoring, ani uzbrojone patrole SOK. Niemal codziennie dochodzi też w regionie do napadów na pociągi. Najczęściej złodzieje wysypują z wagonów węgiel i koks, który później zbierają do worków i sprzedają. Rzadziej okradane są pociągi wiozące złom, a także cenniejsze ładunki - np. artykuły gospodarstwa domowego. Roczne straty kolei z tytułu kradzieży towarów i infrastruktury liczone są w milionach złotych.