O szczegółach zakończonego śledztwa, w którym oskarżeni usłyszeli łącznie 36 zarzutów, poinformowała rzeczniczka tej prokuratury Marta Zawada-Dybek. Sprawa dotyczy przetargów na dostawy obudów zmechanizowanych - urządzeń do podtrzymywania stropu i kierowania stropem w wyrobiskach ścianowych. Śledztwo wykazało nieprawidłowości w tym zakresie w latach 1998-2006, przede wszystkim w kopalni "Budryk" w Ornontowicach. Aby obudowa mogła być zamontowana w kopalni, musi spełniać wymogi określone przez Polski Komitet Normalizujący, mieć pozytywną opinię atestacyjną wydaną przez Centrum Mechanizacji Górnictwa KOMAG w Gliwicach, a także decyzję dopuszczeniową Wyższego Urzędu Górnictwa w Katowicach. Głównym dostawcą tych urządzeń do kopalni "Budryk" w latach 1999 - 2003 były dwie firmy z Poręby, obie należały do jednego z oskarżonych. Firmy oferowały kopalniom używane, ale zmodernizowane obudowy. Tylko z kopalnią "Budryk" zawarły w sumie 6 umów. Jeden z oskarżonych to Janusz S., były kierownik zespołu ds. certyfikacji w KOMAGu i certyfikator. Postawiono mu dwa zarzuty dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie 34 tys. zł za przyśpieszenie wydania opinii atestacyjnej. Pieniądze otrzymał w ten sposób, że firmy z Poręby zawierały z nim fikcyjne umowy o dzieło, wypłacając pieniądze, które były faktycznie łapówkami. Stanisław B. - były zastępca dyrektora jednego z departamentów WUG w Katowicach - jest oskarżony o dwukrotne przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 2,4 tys. zł w zamian za przyśpieszenie decyzji o dopuszczeniu do stosowania obudowy zmechanizowanej. Ryszard N. - były prezes i dyrektor kopalni "Budryk", usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za podejmowanie korzystnych decyzji o wyborze firmy z Poręby. - Procedura była taka, że ogłaszano przetarg, a komisja przetargowa wskazywała kilka firm, które spełniały kryteria określone przez kopalnię. Wybór konkretnej firmy należał natomiast do dyrektora - wyjaśniła prok. Zawada-Dybek. W śledztwie ustalono, że łapówka dla Ryszarda N. przyjęła postać wartej 11, 7 tys. dolarów i 14 tys. zł wycieczki na Antarktydę, gdzie udał się wraz z żoną. Na Antarktydę wyjechał też Józef G. były dyrektor kopalni "Zofiówka", również w zamian za wybór firmy z Poręby jako dostawcę sprzętu. Ponieważ jechał sam, wartość przyjętej przez niego korzyści majątkowej to 5,8 tys. dolarów i 7 tys. zł. Należności wobec kontrahentów były płacone nieraz z dużym opóźnieniem z powodu trudności finansowych kopalni. Inny prezes i dyrektor kopalni "Budryk" Piotr Cz. przyjął łapówkę w wysokości 30 tys. zł w zamian za przyśpieszenie decyzji o przyśpieszeniu zapłaty kontrahentowi - tej samej firmie z Poręby. Akt oskarżenia objął też trzy osoby z porębskich firm, w tym ich właściciela Henryka W. W tym przypadku zarzuty dotyczą wyłudzenia zwrotu podatku VAT na łączną sumę 1,5 mln zł poprzez ewidencjonowanie pustych faktur, wręczania łapówek i prania pieniędzy na kwotę ponad 7 mln zł. Sprawa zaczęła się po zawiadomieniu, złożonym przez związkowców z kopalni "Budryk", którzy obawiali się, że używane obudowy mogą stanowić zagrożenie dla górników. Ten wątek został jednak umorzony. Prokuratura stwierdziła, że zgodnie z obowiązującymi przepisami można było montować w kopalniach używane i zmodernizowane obudowy, zaś biegli z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie ocenili, że nie stanowiły one żadnego zagrożenia. Nie ustalono też, by korupcyjne działania uczestników procederu wyrządziły szkodę majątkową w mieniu kopalni "Budryk". Część oskarżonych była wcześniej aresztowana, obecnie odpowiadają z wolnej stopy. Zastosowano wobec nich poręczenia majątkowe w wysokości od 5 do 100 tys. zł. Za przestępstwa korupcyjne grozi do 8 lat pozbawienia wolności, za wyłudzenie podatku VAT - do 10 lat.