Budynek Urzędu Gminy w Zebrzydowicach nie ma klimatyzacji i podczas gorących dni, temperatura w biurach przekracza 30 st. Celsjusza. Dla wójta Andrzeja Kondziołki i podległych mu urzędników to stanowczo za dużo. Południowej sjesty jak w Grecji w Zebrzydowicach zrobić się nie da, ale można przyjść do pracy wcześniej i prędzej z niej wyjść. Jak wójt wymyślił, tak zarządził i od 1 lipca w urzędzie pracuje się od 6.30 do 14.30. - Zmiana godzin pracy urzędu to pomysł samego wójta. Szef stwierdził, że w wakacje do urzędu przychodzi mniej petentów, a poza tym praca w upale jest mniej efektywna - mówi Gazeciecodziennej.pl Piotr Fojcik, sekretarz gminy. W zebrzydowickim urzędzie nie ma też latem tradycyjnych wtorkowych dyżurów, kiedy urząd był czynny popołudniami. Ale sekretarz zapewnia, że jeżeli ktoś ma coś ważnego do załatwienia w urzędzie, a nie może zwolnić się z pracy przed 14.30, to urzędnicy na niego... zaczekają. - Można zadzwonić do mnie i się umówić - zapewnia sekretarz. Mieszkańcy Zebrzydowic zazdroszczą swoim urzędnikom, że przez lipiec i sierpień będą mieli szybciej wolne. - Sam chciałbym mieć zmienione godziny pracy ze względu na upały i tym samym dłuższe popołudnie - komentuje Damian Sobala, mieszkaniec Zebrzydowic. Zebrzydowice są jedynym urzędem na Śląsku Cieszyńskim, gdzie obowiązuje "czas letni". Inne urzędy, bez względu na pogodę czy porę roku, pracują o stałych porach (do godz. 15.00, a niektóre nawet 17.00). - Ciekawe, co w Zebrzydowicach zrobią zimą, jak przyjdą siarczyste mrozy - śmieje się samorządowiec z innej gminy. Autor: Dorota Kochman