Jak uspokajali we wtorek podczas spotkania prasowego w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie przedstawiciele zarządzającej nim spółki, wycięty zostanie niewielki promil z ponad miliona parkowych drzew - pod piłę trafią tylko rośliny w złej kondycji, utrudniające prawidłowy rozwój zdrowych drzew szlachetnych gatunków. Budowę popularnego wśród mieszkańców aglomeracji parku rozpoczęto - z inicjatywy ówczesnego wojewody śląsko-dąbrowskiego gen. Jerzego Ziętka - na początku lat 50. ub. wieku. Na ok. 600 hektarach dawnych nieużytków między Katowicami a Chorzowem prowadzono wtedy tzw. nasadzenia pierwotne, głównie szybko rosnących gatunków. Parkowi specjaliści wskazują, że część z tych roślin - jak wierzby kruche czy topole - powinna była zostać wycięta już w latach 80. ub. wieku i zastąpiona szlachetniejszymi gatunkami. Przez dziesięciolecia jednak sprawę zaniedbano - w wielu miejscach park przekształcił się w gęsty, zarośnięty nieszlachetnymi samosiejkami las. W ostatnich latach służby parkowe własnymi siłami wycinały po kilkaset drzew rocznie - głównie tych, które realnie zagrażały spacerowiczom. To np. niektóre stare topole, których konary absorbując po opadach większe ilości wody z podłoża łamią się na parkowe alejki nawet przy bezwietrznej pogodzie. Wiceprezes zarządzającej parkiem spółki Zygmunt Machnik tłumaczył we wtorek, że rosnące szybko i w sposób niekontrolowany samosiejki topoli czy brzóz tłumią inne gatunki, ograniczając im dostęp do wody, światła i substancji odżywczych. - Chcemy dać szansę innym drzewom - może ładniejszym, bardziej trwałym, bardziej parkowym - zaznaczył. - Staramy się wymieniać ten drzewostan na bardziej przemyślany, o charakterze bardziej parkowym. Park powinien być przejrzysty - dodał Machnik. - Z biegiem lat powinna być robiona przecinka, bo drzewa zajmują w koronie powierzchnię o średnicy do 20-25 metrów, a rosną czasem co pięć - wyjaśnił szef działu parkowej zieleni Bogusław Chmielewski. Specjaliści mówią, że w miejscach gdzie przez lata nie było nic robione, drzewa "wybiegają", czyli ich pnie robią się chude, pną się do góry, ku światłu. Mają też słabą mechanikę, co znaczy, że są podatne na złamania lub wyłamania z korzeni, a korony - z racji wątłości - nazywane są "pędzlami". Dlatego im prędzej część słabszych drzew zostanie ścięta, tym lepiej dla pozostałych. Zarastanie parku w ostatnich latach prawdopodobnie przywabiło też do niego dziki, płoszone z lasów rosnących wokół aglomeracji katowickiej przez motocykle czy quady. Według pracowników WPKiW, zdarzają się sytuacje, gdy biegnące za czymś nagle w głąb zarośli psy spacerowiczów wracają po chwili uciekając właśnie przed dzikiem. W ostatnich tygodniach spółka WPKiW przygotowała przetarg na prace pielęgnacyjne, w ramach którego zakłada wycinkę ok. 5-6 tys. drzew. Przetarg zostanie ogłoszony do końca tygodnia. Dużą część kosztów - szacowanych na ponad milion złotych - pokryją środki Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Prace mają być prowadzone według wszelkich reguł sztuki. Na wycinkę zgodził się już prezydent Chorzowa, pozytywnie zaopiniował ją też Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Każde wytypowane do ścięcia drzewo - słabe lub chore - zostanie sprawdzone przez ornitologa, czy nie mają na nim gniazda ptaki lub czy nie mieszkają na nim wiewiórki. W przypadku większości planowanych wycinek nie będą prowadzone nowe nasadzenia - chodzi tu przede wszystkim o starodrzew, w którym rośnie często nawet za wiele samosiewów. W innych miejscach, np. przy parkowych alejach, często otoczonych dziś przeznaczonych do ścięcia topolami, sadzone będą inne gatunki: buki, dęby, lipy, graby. Wiadomo, że wycinka na podobną skalę potrzebna będzie też w kolejnych latach. Nawet, jeśli będą na to pieniądze, pracy przy parkowych drzewach pozostanie jeszcze wiele. - Przez najbliższych chyba dziesięć lat nie jesteśmy w stanie tego całkiem uporządkować - ocenił Rafał Brachaczek z wydziału środowiska chorzowskiego magistratu.