Jak powiedział nadkomisarz Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji, w piątek do dyżurnego bytomskiej komendy zatelefonował 30-letni mieszkaniec ul. Brzezińskiej, który oświadczył, że "coś się stało" jego sąsiadowi i natychmiast potrzebne jest pogotowie ratunkowe. Na miejsce została skierowania karetka pogotowia i policyjny patrol. Policjanci w mieszkaniu na trzecim piętrze znaleźli ciało 63-latka, na którym widoczne były obrażenia mogące świadczyć o tym, że zanim mężczyzna zmarł, został brutalnie pobity. Już z pierwszych ustaleń funkcjonariuszy wynikało, że sprawcą pobicia jest wzywający pogotowie pijany 30-latek mieszkający wraz ze swoim ojcem na tej samej kondygnacji. - Śledczy ustalili, że poprzedniego wieczora mężczyzna w towarzystwie innych lokatorów tego budynku uczestniczył w libacji alkoholowej, a ponieważ z każdym wypitym kieliszkiem był coraz bardziej agresywny wobec współbiesiadników, ci odmówili dalszego picia z nim wódki - poinformował Bieniak. Około północy rozzłoszczony 30-latek stwierdził, że musi kogoś zabić i opuścił swoje dotychczasowe towarzystwo. Dopiero rankiem okazało się, że nie skończyło się tylko na groźbie. Nocą bandyta wtargnął do sąsiedniego mieszkania zajmowanego od jakiegoś czasu przez 63-letniego bezdomnego. Brutalnie go pobił. Wszystko wskazuje, że ofiara napaści zmarła właśnie w wyniku odniesionych obrażeń. Zatrzymany sprawca przyznał, że od czasu opuszczenia przed kilkoma miesiącami więzienia, gdzie spędził ostatnie 13 lat za zabójstwo, nie może się odnaleźć w życiu na wolności. Po raz kolejny usłyszał zarzut zabójstwa, grozi mu dożywocie.