Ze storczykami jest jak w małżeństwie: są różne etapy tej samej miłości - przekonują hodowcy tych kwiatów. Według organizatorki sosnowieckiej wystawy, szefowej tamtejszego koła Sosnowieckiego Koła Miłośników Orchidei, Beaty Białej - mogą np. pomagać wychodzić z nałogu, by później zająć jego miejsce, także finansowo. - Niedawno musiałam zmniejszyć trochę swoją kolekcję - przyznaje Biała, która jeszcze pewien czas temu miała w swoim mieszkaniu ok. 300 roślin. - Trzeba jednak poświęcać im trochę czasu, a mam jeszcze rodzinę, więc muszę go trochę dzielić - dodaje, zaznaczając, że kontaktuje się też z innymi hodowcami, z Polski i Czech. Takie wystawy, jak sosnowiecka, pomagają m.in. w integracji środowiska storczykarzy i przyciąganiu do niego nowych osób. Wokół takich jak Beata Biała pasjonatów z żyłką organizatorską powstają bowiem nieformalne grupy hodowców - istniejące już w większości dużych polskich miast. To zawodowo bardzo różne środowisko - od sprzątaczki po bankowców. Storczyki stają się jednak coraz popularniejsze niezależnie od statusu społecznego nowych hodowców. Rozwój technologii ich uprawy sprawił m.in., że są coraz tańsze - od kilkunastu złotych za roślinę - i powszechnie dostępne, można je już kupić np. w hipermarketach. Niektórzy hodowcy specjalizują się np. kupując tylko kwiaty w paski, inni w kropki - dbając przy tym o ich układ. Na taką wybredność pozwala tzw. hybrydyzacja storczyków. Z wciąż odkrywanych w naturze nowych gatunków, a jest ich już ok. 30 tys., powstają metodą in vitro połączenia gatunków czy odmian, czyli hybrydy. Manipulacje genetyczne pozwalają m.in. na zmiany wielkości czy kolorów roślin, a storczyki są pod tym względem podobno, jak kameleony. - Powstały np. nowe kolory popularnego phalaenopsisa, które kiedyś były tylko i wyłącznie białe i różowe. Za żółtego 15 lat temu dałabym się pokroić, a teraz jest tego mnóstwo w różnych odcieniach i wielkościach - wyjaśnia Biała, dodając też, że podobnie jak w elektronice i medycynie, modna stała się także niedawno miniaturyzacja orchidei. Sama - prócz wypełnionych doniczkami wszystkich parapetów, ma w swoim mieszkaniu dwa terraria, przerobione na orchidaria. Zaaranżowała w nich dla miniaturowych storczyków małe światy, nieco bardziej zbliżone do warunków naturalnych, niż atmosfera mieszkania. Jej orchidee rosną tam np. na kawałkach kory. Niektóre to maleństwa z kwiatami jak mały paznokieć. Pasjonatka przyniosła część swojej kolekcji na sosnowiecką wystawę, choć - jak przyznaje - nie zawsze uda się trafić na konkretny termin z kwitnieniem akurat tych gatunków, którymi najbardziej chciałaby się pochwalić. Najcenniejsze wystawione w Sosnowcu gatunki kosztują po ok. 200 zł za roślinę, na rynku można sobie kupić też droższe. W sosnowieckim Egzotarium przez weekend można oglądać kilkadziesiąt gatunków orchidei - ciekawostką jest m.in. cymbidium lowianum z pięknymi zielonymi kwiatami. To stara odmiana, hodowana przed laty m.in. w polskich szklarniach. Storczykom towarzyszą w tym roku kaktusy, a także - nowy nabytek Egzotarium - dwa młode legwany.