W środę przed sądem odbyło się drugie posiedzenie sądu w tej sprawie. Orzeczenie ma zapaść bez procesu. Taki wniosek złożyła prokuratura i sam oskarżony, który przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze - 7 lat więzienia. Według śledztwa do tragedii doszło na skutek zaprószenia ognia, a nie celowego podpalenia. 30-latek usłyszał zarzut nieumyślnego "sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach", w którym pięć osób poniosło śmierć, a siedem doznało ciężkich obrażeń. Z tym, że działanie oskarżonego było nieumyślne nie zgadzają się pokrzywdzeni. Są zdania, że Adam G. celowo podpalił ich dom. Zgodnie z przepisami nie mieli jednak możliwości wypowiedzenia się przed sądem na temat kary zaproponowanej przez prokuratora i oskarżonego. Lista pokrzywdzonych liczy około 20 nazwisk. Część poszkodowanych w pożarze ciągle się leczy, inni są w sanatoriach. Odstąpili od złożenia wniosku o zobowiązanie oskarżonego do naprawienia szkody. W środę zapowiedzieli, że po wyroku w sprawie karnej będą dochodzić roszczeń w postępowaniu cywilnym. Tragiczny w skutkach pożar wybuchł 17 czerwca w nocy na klatce schodowej w stojącej w zwartej zabudowie kamienicy. Ogień przepalił drzwi i uniemożliwił mieszkańcom wydostanie się z budynku, dlatego strażacy starali się ewakuować ich przez okna. W pożarze spaliło się sześć mieszkań, zawaliła się też część klatki schodowej. W akcji wzięło udział 18 zastępów strażackich. Prokuratura przyjęła, że Adam G., co prawda, celowo podpalił fotel wystawiony na klatkę schodową, ale nie miał świadomości, że skutkiem będzie pożar całej kamienicy. Już podczas przesłuchania w śledztwie podejrzany przyznał się do tego. Poza nieumyślnym spowodowaniem katastrofy 30-latek odpowiadał także za zniszczenie mienia Straży Miejskiej w Rudzie Śląskiej i czynną napaść na funkcjonariuszy przed zatrzymaniem. G. był już wcześniej karany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci czterech z pięciu ofiar było zatrucie tlenkiem węgla. W przypadku kobiety, która ratując się przed pożarem wyskoczyła z okna na drugim piętrze, bezpośrednią przyczyną zgonu były obrażenia spowodowane upadkiem z wysokości. Już krótko po tragedii spekulowano, że najbardziej prawdopodobne przyczyny pożaru to zaprószenie ognia lub podpalenie. Potwierdziło to śledztwo, w którym jednym z najistotniejszych dowodów jest opinia biegłego z zakresu pożarnictwa.