Do wypadku doszło przed skrzyżowaniem w Siewierzu, na jezdni drogi krajowej nr 1 w kierunku Katowic. W zatrzymujące się przed światłami dwa auta osobowe uderzył z tyłu ciężarowy mercedes-chłodnia, przyciskając je do stojącego przed nimi ciężarowego renault premium. Ciężarówka i oba auta zapaliły się. Początkowo służby ratownicze mówiły o trzech ofiarach śmiertelnych. Okazało się jednak, że w niemal doszczętnie zmiażdżonych i częściowo spalonych samochodach osobowych było więcej osób. Zginęło trzech mężczyzn jadących mazdą oraz kobieta i mężczyzna, jadący oplem astrą. Według prok. Romualda Basińskiego z częstochowskiej prokuratury okręgowej, wyjaśnienia 42-letniego kierowcy mercedesa, złożone podczas środowego przesłuchania, śledczy uznali w części za niewiarygodne - są bowiem sprzeczne z relacjami świadków, którzy inaczej przedstawiali sytuację na drodze na krótko przed zdarzeniem. - Uważamy, że kierowca przedstawia tu w części wersję korzystną dla siebie. Dotyczy to pewnej sytuacji, która miała rzekomo zaistnieć na drodze bezpośrednio przed wypadkiem, gdzie do wypadku miał przyczynić się też inny kierujący i inny pojazd. Ta wersja nie jest potwierdzana przez żadnego świadka - zaznaczył Basiński. Prokurator dodał, że relacje kierowcy ciężarówki są tak istotnie sprzeczne z relacjami świadków, że pozwalają na wysnucie tezy o niebezpieczeństwie mataczenia i utrudniania przezeń dalszego śledztwa. Wobec braku jednoznacznego przyznania się do winy i zagrożenia surową karą, śledczy wnioskowali o aresztowanie 42-latka. W środę potwierdzona została tożsamość wszystkich ofiar wypadku; bliscy jednoznacznie rozpoznali zwłoki, badania DNA nie będą potrzebne. Mimo to w środę rozpoczęły się sekcje zwłok, które mają potwierdzić, że są to ofiary tego wypadku, a ich śmierć nastąpiła wskutek doznanych wówczas urazów. Dzień wcześniej powołany przez zawierciańską prokuraturę biegły rozpoczął badanie wraku mercedesa, jednak dotąd nie był w stanie wypowiedzieć się, czy przed wypadkiem mogło dojść np. do uszkodzenia hamulców pojazdu. Czynnikami natury technicznej miał krótko po zatrzymaniu tłumaczyć się kierowca chłodni. Prokuratorzy wiedzą już m.in., że ładunek ciężarowego mercedesa nie przekroczył dopuszczalnej masy. Ponieważ uszkodzeniu uległ tachograf, nie wiadomo czy uda się odczytać zapisy z jego tarczy. W razie niepowodzenia, informacje np. o prędkości pojazdu przed zderzeniem mają być pozyskiwane innymi metodami. Zatrzymany 42-latek to kierowca zawodowy, nie miał na koncie punktów karnych. W chwili wypadku był trzeźwy, prowadził od ok. 3-4 godzin, jego zmiennik spał w kabinie. Przesłuchiwany nie mówił o jakichkolwiek dolegliwościach zdrowotnych. Powiedział też, że pochodzi spoza regionu i nie znał trasy przez Siewierz.