Mężczyzna jest 27. śmiertelną ofiarą wypadków w górnictwie w tym roku i 21. w kopalniach węgla kamiennego. W Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, w tym roku zginęło łącznie sześć osób. Od początku tego roku wypadków w górnictwie jest więcej niż w całym ubiegłym roku, kiedy praca górnicza pochłonęła 24 ofiary śmiertelne, z czego 16 w górnictwie węgla. O poniedziałkowym wypadku poinformowały służby prasowe Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRG) w Bytomiu, której ratownicy wydostali ciało poszkodowanego z dna pustego zbiornika. Lekarz stwierdził zgon. Jak powiedział rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej, sztygar dokonywał pomiarów blachy na brzegu zbiornika. Wiązało się to z planowaną wymianą uszkodzonego elementu. Na razie nie wiadomo, jak doszło do tego, że mężczyzna spadł do wnętrza zbiornika. Wyjaśni to postępowanie prowadzone przez Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach. Wypadek w "Wirku" jest kolejnym w tym roku, do którego doszło nie pod ziemią, a na powierzchni kopalni. Poprzedni śmiertelny wypadek w górnictwie również miał miejsce na powierzchni. 22 września w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej zginął pracownik firmy usługowej. Przygniótł go betonowy krąg przy budowie studzienki odwadniającej w zakładzie przeróbczym. Do największego w tym roku wypadku w górnictwie doszło na początku czerwca w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju, gdzie wybuch metanu zabił sześciu górników - czterej zginęli na miejscu, dwaj inni zmarli w szpitalach. 17 górników zostało rannych. Przyczyny wypadku wciąż wyjaśnia specjalna komisja. Ogółem od początku roku do końca sierpnia w górnictwie doszło do 2156 wypadków, w tym 1638 w kopalniach węgla (o 41 mniej niż w tym samym czasie rok temu).