43-letni górnik zginął w środę w kopalni Borynia w Jastrzębiu-Zdroju (woj. śląskie). Na poziomie 838 m przysypały go skały stropowe – podała Jastrzębska Spółka Węglowa.
"Koledzy natychmiast rozpoczęli akcję ratunkową, wydobyli go spod zwałowiska i rozpoczęli reanimację, którą kontynuowali do chwili przybycia ratowników i lekarza. Mimo dalszej, długotrwałej reanimacji, mężczyzny nie udało się uratować" - relacjonował w rozmowie z PAP Tomasz Siemieniec z biura komunikacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Górnik miał 15-letni staż pracy w zawodzie, pozostawił dwoje dzieci. Rodzina została już objęta opieką psychologiczną.
To trzecia w tym roku śmiertelna ofiara w polskim górnictwie, a druga w kopalni węgla kamiennego.