Wskutek eksplozji dwaj saperzy z jednostki w Gliwicach zginęli, a czterej zostali ranni. Stan dwóch poszkodowanych żołnierzy określano w trakcie popołudniowej akcji ratunkowej jako ciężki. Rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary - Centrum Urazowego w Sosnowcu Tomasz Świerkot poinformował wieczorem, że przewieziony tam przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe pacjent ma obszerny uraz twarzoczaszkowy, z ingerencją w tkanki mózgu. "Na ten moment stan pacjenta jest ciężki. Pacjent obecnie jest na bloku operacyjnym, gdzie czuwa nad nim kilku specjalistów; to nadal proces ratowania życia" - zaznaczył rzecznik szpitala św. Barbary, dodając, że szersze informacje o stanie zdrowia poszkodowanego placówka planuje przekazać w środę rano. Natomiast rzeczniczka Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Jolanta Wołkowicz poinformowała, że drugi z mocno poszkodowanych żołnierzy, który trafił tam transportem LPR przed godz. 16, pozostaje w stanie ciężkim. "Pacjent ten ma liczne krwawiące rany twarzoczaszki, złamania, jest zaintubowany. W chwili obecnej trwa dalsza diagnostyka" - mówiła PAP rzeczniczka szpitala, przekazując następnie, że w związku ze wstępnymi wynikami badań żołnierz ten zostanie przewieziony na dalsze leczenie do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Zginęli na miejscu Dwaj lżej ranni żołnierze trafili do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Jak wynikało z relacji służb kryzysowych wojewody śląskiego, ich obrażenia nie zagrażały życiu; według nieoficjalnych informacji jeden z tych pacjentów miał już opuścić szpital. Ofiary śmiertelne i ranni to żołnierze 6. Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic. Rzecznik Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych podpułkownik Marek Pawlak informował, że do eksplozji doszło podczas usuwania pozostałości niewybuchów. Dwaj żołnierze - jak wynika z nieoficjalnych informacji - zginęli na miejscu. Z komunikatu ppłk. Pawlaka wynika, że do wypadku doszło około godz. 13.40 podczas wykonywania zadania usuwania przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych, które realizowali żołnierze 29. patrolu rozminowania 6. Batalionu Powietrznodesantowego. Eksplozja nastąpiła w kompleksie leśnym między Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską, około kilometra od najbliższych dróg - ulic Pańskiej i Leśnej. Żołnierze - jak podawał regionalny portal nowiny.pl - mieli rozbroić niewybuchy znalezione trzy dni wcześniej i zabezpieczone do przyjazdu saperów. Prawdopodobnie były to pociski artyleryjskie z czasów II wojny światowej. Specjaliści mieli je unieszkodliwić. Jak przekazała śląska policja, teren wokół miejsca wybuchu jest strzeżony przez Żandarmerię Wojskową, która też koordynowała akcję ratowniczą. Nie ma zagrożenia dla mieszkańców Kuźni Raciborskiej, władze gminy zalecają jednak ostrożność przy wchodzeniu do lasu. W akcji na miejscu wypadku uczestniczyło osiem zastępów strażackich. Postępowanie w sprawie wypadku prowadzi Dział do spraw Wojskowych, działający od marca br. w Prokuraturze Rejonowej Katowice-Południe.