O śmierci górników poinformował we wtorek późnym wieczorem prezes Kompanii Węglowej Grzegorz Pawłaszek. Ciała czterech górników wydobyto już na powierzchnię, czterech pozostałych jest w zasięgu wzroku ratowników. Rzecznik , do której należy kopalnia, Zbigniew Madej poinformował, że ratownicy próbują dotrzeć do górników znajdujących się pod ziemią. Ok. godz. 16.30 w kopalni na poziomie 1030 m doszło do wybuchu lub zapalenia metanu. W strefie zagrożenia było 23 górników. Madej ocenił, że sytuacja jest "bardzo zła", a na poziomie 1030 m panują "skrajnie trudne warunki". Według niego dotarcie w rejon wypadku może zająć kilka lub kilkanaście godzin, ale może to być nawet kilka dni, jak często się zdarzało podczas wypadków w kopalniach węgla kamiennego. Rejon, który muszą przeszukać ratownicy, to odcinek 500 m, ale niewykluczone, że górnicy znajdują się bliżej, w odległości 200-300 m. Odcinek ten jest częściowo zasypany węglem i skałami, pracę ratownikom utrudnia również znajdujący się tam zniszczony sprzęt, bardzo wysoka temperatura i wilgotność. Warunki panujące w miejscu wypadku Madej określił jako "niewyobrażalne i ekstremalne". Dodał, że atmosfera w rejonie wypadku jest niezdatna do oddychania. Jak się jednak okazuje warunki w kopalni, w pobliżu miejsca gdzie dotarli ratownicy, nie są najgorsze. Tak je ocenił przebywający w sztabie akcji ratowniczej ekspert nauki górniczej, długoletni dyrektor Kopalni Doświadczalnej "Barbara", prof. Paweł Krzystolik. - Z informacji docierających do sztabu akcji wynika, że temperatura wynosi tam ok. 30 stopni Celsjusza, a w atmosferze jest obecny tlen - powiedział Krzystolik. Ekspert wskazał również, że wybuch gazu najprawdopodobniej w dużym stopniu przetrwała obudowa - silniejsza przy ścianie wydobywczej, nad której likwidacją w chwili wybuchu pracowali górnicy, niż w innych wyrobiskach. Krzystolik nie chciał oceniać szans przeżycia górników pozostających po wybuchu pod ziemią. Zaznaczył, że w sztabie akcji ratowniczej na bieżąco analizowane są wskazania przyrządów pomiarowych oraz informacje od ratowników pracujących pod ziemią - by możliwie ułatwić im działania w miejscu wypadku. Przedstawiciele kopalni podkreślają, że ratownicy pracują w niezwykle trudnych warunkach. Jak jednak mówią wszyscy górnicy, zawsze dopóki trwa akcja, jest nadzieja. Według nieoficjalnych informacji PAP, ratownikom udało się dotrzeć i wyprowadzić z rejonu sąsiadującego z miejscem wypadku górników, którzy zostali poparzeni, mimo że znajdowali się ok. 500 m od centrum wybuchu. Jeśli te informacje się potwierdzą, będą oznaczać, że szanse pozostałych w tym miejscu są bardzo małe. Górnicy, którzy znaleźli się w rejonie wybuchu, pracowali przy likwidacji ściany. Madej potwierdził, że 15 osób z grupy 23 w rejonie zagrożenia to pracownicy zewnętrznej firmy świadczącej usługi na rzecz kopalni, pozostali to jej pracownicy. Kopalnia "Halemba" jest na szczycie czarnej listy pod względem wypadków w górnictwie. Kopalnia ma 3 poziomy - 520 m ,830 m i 1030 m. Do wypadku doszło na tym najniższym. To nie pierwszy wypadek w kopalni . W 1990 r. 19 górników zginęło, a 20 zostało rannych w wybuchu metanu. Wybuch spowodowała iskra od kombajnu. Rok później w wyniku silnego tąpnięcia zginęło 5 górników. Podziemny wstrząs w tej kopalni w lutym tego roku zakończył się jednak szczęśliwie - po prawie 5 dniach ratownikom udało się dotrzeć do żywego górnika, Zbigniewa Nowaka. W związku z wybuchem w kopalni w stan gotowości zostało postawione Lotnicze Pogotowie Ratunkowe - poinformował we wtorek wieczorem szef ratownictwa medycznego LPR Robert Gałązkowski. Jak dodał, z polecenia ministra zdrowia, w stanie gotowości znajdują się samolot transportowy i śmigłowiec ratowniczy. Mogą one być wykorzystane do transportu poparzonych górników do oddziałów leczących oparzenia, dysponujących respiratorami, w sytuacji gdyby w najbliższym miejsca wypadku szpitalu w Siemianowicach Śląskich zabrakło miejsc.Takie oddziały sa m.in. w Gryficach i Nowej Soli. W stan gotowości postawiono szpitale na Śląsku. - Wszystkie dostępne nam siły, środki, będziemy angażowali w tę akcję - powiedział radiu RMF FM rzecznik ministerstwa zdrowia Paweł Trzciński. Posłuchaj: Do kopalni "Halemba" przybył późnym wieczorem premier . Tymczasem przed kopalnią zgromadziły się rodziny górników pracujących na tej zmianie, które dowiedziały się o wypadku z mediów. Plac przed kopalnią opustoszał dopiero przed północą. Raport specjalny: Tragedia w kopalni