17 górników zostało rannych w wypadku - podała Kompania Węglowa, do której należy kopalnia. Jak poinformował rzecznik Kompanii Jan Czypionka, w kopalni zapalił się metan; nie doszło do wybuchu metanu ani też pyłu węglowego, jak przypuszczano wcześniej. Stan 12 górników poparzonych w wyniku zapalenia metanu w kopalni jest poważny. Górnicy mają poparzone głównie twarze, ręce i tułowia, w trzech przypadkach lekarze podejrzewają oparzenia dróg oddechowych. - W tej chwili są wyprowadzani ze wstrząsu. Rokowania są ostrożne. Najbliższe dwa tygodnie pokażą, jak długo będzie trwało leczenie - powiedział dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń Krzysztof Wysota. Oparzenia drugiego i trzeciego stopnia obejmują od 20 do przeszło 50 proc. powierzchni ciała rannych. Lekarze zakładają też, że górnicy mogli zostać podtruci tlenkiem węgla, wszyscy przechodzą badania pod tym kątem. Najpoważniej ranny górnik ma głębokie oparzenia, obejmujące ponad połowę powierzchni ciała. Lekarze podejrzewają też oparzenia dróg oddechowych. Mężczyzna oddycha z pomocą respiratora. - Do zapalenia metanu doszło w chodniku nadścianowym, którym odprowadzano zużyte powietrze. W strefie zagrożenia znajdowało się 47 osób. Wszystkie zostały wyprowadzone na powierzchnię. Trwa akcja pożarowa. Niewykluczone, że trzeba będzie specjalnie odgrodzić rejon, gdzie zapalił się metan. Wicewojewoda śląski Teresa Randak pojechała na miejsce tragedii, by nadzorować pomoc dla ofiar wypadku i ich rodzin. Rzeczniczka ministra spraw wewnętrznych i administracji Alicja Hytrek powiedziała, że minister Krzysztof Janik zwrócił się do szefa śląskiej policji, by rodzinami ofiar zajęli się policyjni psychologowie. Minister zwrócił się też do ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego Grzegorza Kurczuka, aby prokuratura zainteresowała się sprawą bez względu na jej "zwykły" bieg. - Minister Janik wystąpił też do prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, by osobiście nadzorował prace komisji wyjaśniającej przyczyny i okoliczności wypadku - powiedziała Hytrek. Ze świadkami akcji ratowniczej rozmawiał katowicki reporter RMF Tomasz Maszczyk. Posłuchaj relacji: Wydobycie węgla ze ściany, zapalił się metan zostało w piątek wstrzymane decyzją Okręgowego Urzędu Górniczego (OUG) w Bytomiu. Takie nieoficjalne informacje potwierdził Marian Mazur z działu organizacyjno-informacyjnego kopalni. Przedstawiciele kopalni nie wiążą jednak tej sprawy z zapaleniem metanu. Również zatrzymanie ściany - według Mazura - nie było związane z zagrożeniem metanowym. Mazur potwierdził również, że w sobotę w zatrzymanej ścianie doszło do wypadku, w wyniki którego poparzony został górnik. Ustalono, że nastąpiło "ujście gorącego powietrza", które poparzyło górnika. Mazur nie podał bliższych szczegółów. - Ściana, gdzie dzisiaj doszło do wypływu metanu, została w piątek zatrzymana na polecenie Okręgowego Urzędu Górniczego, z poleceniem poszerzenia gabarytów chodnika. To normalna praktyka i nie wiążemy tego z poniedziałkowym wypadkiem - powiedział Mazur. Dodał, że górnicy mieli prawo pracować w tym rejonie, wstrzymane zostało bowiem wydobycie węgla, a nie wszystkie prace. Poszkodowani w poniedziałek pracownicy zajmowali się tzw. spągowaniem chodnika (przygotowywaniem podłogi chodnika - red.), czyli wykonywali prace zalecone przez OUG. W tym roku w polskich kopalniach zginęło już trzech górników: w kopalni "Mysłowice", "Marcel" i w kopalni "Makoszowy". Do największej tragedii ostatnich lat doszło 6 lutego ubiegłego roku. W wybuchu pyłu węglowego w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdroju zginęło 10 górników. W styczniu Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wznowiła śledztwo w tej sprawie. Tym samym uznała zażalenie rodzin ofiar wypadku na decyzję prokuratury w Jastrzębiu Zdroju umarzające postępowanie w sprawie tragedii w kopalni.