Wybuch w Bytomiu. Relacje świadków
W sobotę w Bytomiu doszło do wybuchu w kamienicy, zginęły trzy osoby – kobieta i dwoje dzieci. "Usłyszałem wielki huk! Wybiegłem z żoną boso na ulicę. Mieszkanie na parterze płonęło, okna wyleciały z framug" – mówił w rozmowie z "Faktem" pan Robert, świadek zdarzenia.

W sobotę ok. godz. 13 doszło do wybuchu w jednej z kamienic w Bytomiu. Zginęły trzy osoby - kobieta i dwoje dzieci.
"Z trzema chłopakami weszliśmy do środka. Widok był tragiczny. Wszędzie krew, spalone ciała. Do matki była przytulona dziewczynka. Wyciągnęliśmy z płomieni sąsiadkę, a potem jej dzieci. Maluchy już nie żyły. Chciałem wejść ponownie, żeby przeszukać pogorzelisko, ale ogień nie pozwolił" - mówił w rozmowie z dziennikiem pan Robert, sąsiad.
"Myśleliśmy, ze dom się wali, taki był huk" - powiedział pan Kamil. "Wyjrzeliśmy przez okno, to był koszmar nie do opisania! Jęzory ognia szalały w mieszkaniu na parterze, w budynku obok. Ktoś krzyczał "ratunku". Ludzie wybiegali z domów, by pomagać ofiarom" - dodał w rozmowie z "Faktem".
Z budynku ewakuowano 21 osób, w tym również trzy osoby poszkodowane. Najcięższych obrażeń, poparzeń, doznała przechodząca w trakcie wybuchu w pobliżu budynku kobieta, która została przewieziona do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Potężny wybuch gazu w kamienicy w Bytomiu










Początkowo w doniesieniach medialnych pojawiała się informacja, że przyczyną tragedii mógł być wybuch butli z gazem. Według ustaleń portalu www.bytomski.pl, 39-letnia kobieta, która mieszkała w lokalu, gdzie doszło do wybuchu, znajdowała się w trudnej sytuacji.
"Z oględzin miejsca zdarzenia wynika, że kuchenka gazowa mogła zostać celowo rozszczelniona. To wskazuje, że eksplozja prawdopodobnie nie była przypadkowa" - podaje portal.