Jak poinformował dziś rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik, piec był uruchamiany po kilkudniowej przerwie. - Prawdopodobnie rury zamarzły, gorąca woda i para nie miały ujścia i piec został rozerwany - ocenił. Gospodarz, który był w kotłowni, zginął na miejscu. Uszkodzony został strop pomieszczenia. Dziś powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ma ocenić, czy budynek wciąż nadaje się do zamieszkania. Jeszcze przed przybyciem straży pożarnej do szpitala w Krzepicach przewieziona została ranna żona właściciela. W wybuchu nie ucierpiały na szczęście dzieci - trafiły one pod opiekę babci. Na miejscu pracowały trzy zastępy straży pożarnej; strażacy musieli m.in. ugasić rozrzucony siłą wybuchu, płonący węgiel.