Do wybuchu doszło około 8:30. Z obecnych ustaleń wynika, że w chwili eksplozji w budynku mogło być dziewięć osób. Siedmioro z nich, wśród nich dwie dziewczynki wieku trzech i pięciu lat, wyszło z gruzów o własnych siłach lub przy pomocy ratowników. Wybuch w Katowicach. Ciała dwóch ofiar na powierzchni - Około godziny 12.30 strażacy odnaleźli w gruzowisku ciało jednej z osób. Następnie lekarz stwierdził zgon. Możemy w tym miejscu wyrazić kondolencje i współczucie wszystkim najbliższym - powiedział dziennikarzom wojewoda śląski. Jarosław Wieczorek zaznaczył, że akcja ratunkowa jest kontynuowana. Nadal poszukiwana była jedna osoba. Dodał, że akcja przebiega bardzo dynamicznie i sprawnie. - Po raz kolejny ogromne podziękowania, bo w trudnych warunkach ratownicy, strażacy z mozołem pracują, żeby ratować ludzkie życie - powiedział. Zastępca Komendanta Głównego PSP nadbryg. Arkadiusz Przybyła poinformował, że na miejscu pracowały 42 zastępy ratownicze i 182 ratowników. Spod gruzów wydobyto małego psa. - Jest w dobrym stanie - potwierdził Przybyła. O godz. 14:43 znaleziono ciało drugiej z poszukiwanych kobiet. Jak przekazał wojewoda, pod gruzami nie znajdują się już żadne osoby. Katowice. Policja: Zginęła matka z córką - Dwie kobiety, które poniosły śmierć to matka i córka. Starsza z nich urodziła się w 1954 roku, a młodsza w 1982. To są wyłącznie nasze ustalenia, ciała zostały zabezpieczone do dyspozycji Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Dopiero później zostaną przeprowadzone ich oględziny i czynności identyfikacyjne - zaznaczył podkomisarz Łukasz Kloc z Komedy Miejskiej Policji w Katowicach. Odnosząc się do pojawiających się informacji, że ofiarami tragedii mogły być goszczące w parafii osoby z Ukrainy, policjant powiedział, że obie zmarłe w wyniku wybuchu kobiety to Polki, które na stałe mieszkały w budynku parafialnym. Według wciąż niepotwierdzonych informacji obywatelka Ukrainy była jedną z osób lekko poszkodowanych - została zaopatrzona na miejscu przez służby medyczne, nie było konieczności jej hospitalizacji. Katowice. Śledztwo służb W sprawie eksplozji śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. - Od godzin porannych prokurator był na miejscu zdarzenia. Został tam skierowany także biegły z zakresu budownictwa. Przesłuchani zostali pierwsi świadkowie, zabezpieczono monitoring z miejsca katastrofy, przeprowadzono oględziny uszkodzonych samochodów - poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej, prok. Marta Zawada-Dybek. - Po zakończeniu akcji ratunkowej i pozytywnej decyzji inspektora nadzoru budowlanego odnośnie możliwości wykonania czynności na miejscu zdarzenia, zostaną tam przeprowadzone oględziny - dodała rzeczniczka. Prokuratorskie śledztwo ma wyjaśnić okoliczności i ustalić przyczyny piątkowej katastrofy budowlanej. Wybuch w Katowicach. Poszkodowani Proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Katowicach-Szopienicach, na której terenie doszło do wybuchu, ks. Adam Malina, był poza budynkiem, a rodzina wikariusza ks. Piotra Ucińskiego jest w szpitalu. Rodziny ukraińskie, które mieszkały w budynku nie ucierpiały. Czworo poszkodowanych jest w szpitalach, w stanie niezagrażającym życiu. Jedna osoba jest poparzona, dzieci mają m.in. obrażenia kończyn i głowy oraz lekkie poparzenia. Ratownicy po kolei usuwają z gruzowiska duże elementy konstrukcji budynku, blokujące dostęp w głąb rumowiska - to m.in. długie belki stropowe i większe fragmenty ścian oraz sprzęty domowe. Po wyciągnięciu z gruzu, są one ładowane na ciężarówki i wywożone. Rozebrano już fragmenty poddasza i pierwszego piętra budynku. Wybuch w Katowicach. Poszukiwania z psami Działania muszą być prowadzone bardzo ostrożnie - także ze względu na bezpieczeństwo ratowników. Pozostała część zrujnowanej kamienicy grozi zawaleniem, jednak - jak zapewniają strażacy - sytuacja w tym zakresie jest pod kontrolą. Co jakiś czas na rumowisko wprowadzane były psy, szkolone do poszukiwana żywych ludzi pod gruzami. Na miejsce mają dotarło kilka takich psów, których przewodnikami są strażacy-ratownicy ze specjalistycznej grupy poszukiwawczej w Nowym Sączu. Strażacy wydostali zaparkowaną przed zniszczonym budynkiem osobową Dacię - samochód został poważnie uszkodzony. Na miejscu byli reporterzy Interii Justyna Kaczmarczyk i Dawid Serafin.