- To zbożny i cudowny pomysł, tylko czy tym się powinien zajmować wojewoda? Zygmunt Łukaszczyk chyba zupełnie nie ma co robić, skoro ma czas na podobne pomysły i bajanie - ocenił Migalski, który w poniedziałek zamierza podarować wojewodzie bolid-zabawkę. O pomyśle wojewody napisał w czwartek na pierwszej stronie regionalny dodatek "Gazety Wyborczej". Urząd wojewódzki zapewnia jednak, że rzekoma propozycja wojewody to w istocie tzw. fakt medialny; wojewoda nie ma ani kompetencji, ani instrumentów, aby taki pomysł wdrażać i promować. Według rzeczniczki wojewody, Marty Malik, w rozmowie z dziennikarzem wojewoda mówił m.in. o przykładowych przedsięwzięciach, pobudzających rozwój i kształtujących wizerunek miast i regionów. Do takich zaliczył tor Formuły 1, przyznając, że marzy mu się, aby taki tor mógł kiedyś powstać na Śląsku. Nie jest to jednak - według rzeczniczki - żadna koncepcja, której autorstwo należy przypisywać wojewodzie. Europoseł PiS ocenia jednak, że występując publicznie z podobnymi opiniami, w sprawach nieleżących w kompetencji wojewody, Łukaszczyk zachowuje się niepoważnie. - Można obiecać wszystko - tor Formuły 1, kosmodrom albo oceanarium. Ale to nie jest sprawa wojewody - mówił Migalski, podkreślając, że piątkowy happening to raczej forma "prztyczka z uśmiechem", a nie nagany dla Zygmunta Łukaszczyka. Europoseł dodał, że gdyby istniała realna szansa, by tor wyścigowy powstał na Śląsku, wszyscy - także PiS - powinni włączyć się w to przedsięwzięcie, aby je zrealizować. - Jeżeli wojewoda ma do tego środki, biznesplan, to niech się zgłosi do PiS-u: na pewno to poprzemy - zadeklarował. Na happeningu europosła skorzystały katowickie dzieci, które po narysowanym kredą torze jeździły na rolkach. - To jest tor na miarę naszych możliwości, a właściwie na miarę możliwości wojewody - mówi Migalski. Jeden z rolkarzy dostał od niego zabawkową wyścigówkę.