Gdy po powrocie ze szkoły córki pana domu zastały mężczyznę w kapciach swojego ojca, włamywacz spokojnie wyszedł. Ukradł ponad 4 tysiące zł. - Przestępca został zatrzymany na tej samej ulicy w Siemianowicach Śląskich. Miał przy sobie skradzione z domu pieniądze. Nie potrafił wytłumaczyć policjantom motywów swojego działania - powiedział nadkom. Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji. O włamaniu do domku jednorodzinnego w dzielnicy Siemianowic Śląskich - Bańgowie, policję powiadomili jego właściciele. 45- latek włamał się tam rano, gdy mieszkańcy domu wyszli do pracy i szkoły. Wszedł do środka, wybijając szybę w drzwiach balkonowych. Włamywacz rozgościł się w mieszkaniu - zaparzył sobie kawę, napalił w kominku, uprzątnął stół po porannym posiłku domowników, a produkty znajdujące się w lodówce zjadł na śniadanie. Gdy po południu ze szkoły wróciły córki gospodarzy, zastały w domu obcego mężczyznę w pantoflach swojego ojca. - Kiedy jedna z dziewcząt zapytała mężczyznę, co robi w ich domu, odpowiedział, że jest jej tatą. Potem ubrał się i wyszedł. Dziewczynki natychmiast zadzwoniły do rodziców, a ci zawiadomili policję - relacjonował nadkom. Bieniak. Włamywacz przyznał się do wszystkiego. Odpowie teraz za kradzież z włamaniem, za co może mu grozić nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.