Jak powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) Jolanta Talarczyk, pod ziemię zjadą specjaliści kopalni, Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku oraz WUG. Sprawdzą nie tylko rejon ok. 30-metrowego zwałowiska w zawalonym chodniku, ale też okoliczne wyrobiska. Wizja potrwa co najmniej kilka godzin - specjaliści będą oceniać stan wyrobisk i zbierać materiały do postępowania, które ma ustalić przyczyny wypadku. Już teraz wiadomo, że wstrząs był nietypowy - choć należał do średnich pod względem energii (powyżej 2 w skali Richtera), jakich notuje się w tej kopalni ok. 500 rocznie, poważne skutki ujawniły się jednak wyrobisku odległym od epicentrum; nie było szkód w bliższych chodnikach. Kluczowe dla przyszłości zakładu będzie określenie warunków dalszej eksploatacji w tym rejonie przez działający przy Wyższym Urzędzie Górniczym zespół, wyspecjalizowany w tego typu zagrożeniach. W marcu, gdy w kopalni również doszło do wstrząsu, po którym zginął jeden górnik, zespół wyznaczył tam warunki bezpiecznej eksploatacji. - Wówczas narzucone zostały poważne rygory. Zostały one przez kopalnię spełnione, nie zapobiegło to jednak kolejnej tragedii - powiedziała Talarczyk. Wskazała, że chodzi o "szalenie istotny rejon", z którym właściciel zakładu - Kompania Węglowa - wiązał największe nadzieje na rozwój wydobycia. Nie wiadomo teraz, czy spełnienie ewentualnych kolejnych zaleceń ekspertów WUG nie okaże się dla kopalni zbyt drogie, by rozwijanie wydobycia było opłacalne. Na razie po czwartkowym wypadku wstrzymana została praca jednej z pięciu ścian wydobywczych w tej kopalni, co spowodowało zmniejszenie doraźnego wydobycia z ok. 10 tys. ton do ok. 8 tys. ton na dobę. Po wstrząsie, do którego doszło w czwartek późnym wieczorem w nowodrążonym chodniku objętym strefą szczególnego zagrożenia tąpaniami, uwięzionych zostało czterech górników. Trzech z nich udało się bezpiecznie wydostać w piątek nad ranem - dwaj byli w dobrym stanie, trzeci doznał poważnych, choć niezagrażających życiu obrażeń. Później ratownicy dotarli do ciała czwartego - górnika przodowego. Lekarz stwierdził jego zgon. Akcję ratowniczą formalnie zakończono w piątek wczesnym popołudniem. W szpitalu w Rybniku od tego czasu przebywał najciężej poszkodowany górnik. Lekarze określali jego stan jako poważny - stabilny.