Okoliczni mieszkańcy wskazują między innymi na szyb wentylacyjny nieczynnej pobliskiej kopalni. Za hipotezą o szkodach górniczych przemawiają też rozmiary zapadliska - lej ma kilka metrów szerokości i nawet kilkanaście głębokości. Gigantyczną dziurą zajmie się teraz specjalna komisja, która będzie korzystała między innymi ze starych map i dokumentów. Na razie na plac zabaw nikomu nie wolno wchodzić. Teren został ogrodzony taśmą i barierkami. Pilnuje go straż miejska i policja.