Projekt noweli ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym trafił do laski marszałkowskiej pod koniec października 2010 roku. Na początku lutego marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna skierował go do pierwszego czytania w sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Język czy odmiana? W opinii szefa Marka Asta posłowie mogliby zająć się projektem najwcześniej w kwietniu. Ast wcześniej chciałby poprosić o opinie ekspertów. Według niego, istnieje bowiem wiele kontrowersji, "zarówno w gronie językoznawców jak i społeczności śląskiej" co do tego, czy śląski spełnia kryteria języka regionalnego, czy też jest jedynie odmianą języka polskiego. Obecnie status języka regionalnego ma jedynie język kaszubski. W projekcie nowelizacji, poza nadaniem mowie śląskiej statusu języka regionalnego, znalazł się zapis dotyczący poszerzenia składu Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych o dwóch przedstawicieli grupy posługującej się regionalnym językiem śląskim. Ustawa - zgodnie z projektem - miałaby wejść w życie z początkiem 2013 r. Status języka pozwala na nauczanie w szkołach Przyznanie mowie śląskiej statusu języka regionalnego umożliwiłoby umieszczanie obok urzędowych nazw miejscowości, ulic czy obiektów geograficznych także ich nazw w języku śląskim. Oznaczałoby również, że język ten mógłby być - na wniosek rodziców i prawnych opiekunów dzieci - nauczany w szkołach. Wśród ponad 50 posłów, którzy podpisali się pod projektem, są przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych - PO, PiS, SLD, PSL i PJN - a także posłowie koła Stronnictwa Demokratycznego oraz dwóch posłów niezrzeszonych: Andrzej Celiński i Kazimierz Kutz. Część wnioskodawców jest parlamentarzystami ze Śląska. "To nie jest przejaw separatystycznych dążeń" - Jestem Ślązakiem, więc chyba nikogo nie dziwi, że podpisałem się pod projektem, który nadaje językowi śląskiemu podobne uprawnienia, jakie ma język kaszubski - powiedział Bolesław Piecha (PiS). Podkreślił, że projekt dotyczy kwestii ważnej dla kultury Śląska, "co wcale nie znaczy, że jest przejawem separatystycznych dążeń". "Jestem absolutnie za utrzymaniem unitarności państwa" - podkreślił Piecha. Jak zaznaczył, stanowisko klubu PiS wobec projektu "nie jest do końca jasne". "Właściwie to nie było jeszcze do końca przedyskutowane" - dodał. Eugeniusz Czykwin (SLD) powiedział, że podpisał się pod projektem, ponieważ jest przedstawicielem mniejszości białoruskiej i dobrze rozumie, że język ma ogromne znaczenie dla zachowania tożsamości grup mniejszościowych. Propozycja daje wyraz potrzebom Ślązaków Jeden z pomysłodawców projektu Marek Plura (PO) podkreślił z kolei, że propozycja wychodzi naprzeciw woli mieszkańców Śląska. Zwrócił uwagę, że podczas ostatniego narodowego spisu powszechnego w 2002 r. ponad 56 tys. osób na terenach województw śląskiego i opolskiego wskazało mowę śląską jako swój język codzienny. W tym samym spisie język kaszubski, jako domowy, zadeklarowało 52 tys. osób. Plura jest przekonany, iż projektowi sprzyja wielu posłów. Jak jednak zaznaczył, istnieją obawy, że przeciwnicy inicjatywy mogą próbować przekonywać, iż doprowadzi ona do nadmiernej autonomizacji Ślązaków. "Strachy muszą odejść do lamusa" Według niego, tego typu lęki zostały zakorzenione w świadomości wielu ludzi jeszcze w okresie PRL. - Myślę, że Polska to kraj ludzi, którzy są Europejczykami i potrafią się cieszyć z językowej różnorodności, a strachy dawnej epoki będą umieli odłożyć do lamusa - powiedział. Zdaniem Plury koszty wynikające z nadania mowie śląskiej statusu języka regionalnego mogą być porównywalne z tymi dotyczącymi języka kaszubskiego, czyli - około 50 mln zł rocznie. Jak jednocześnie dodał, trudno je precyzyjnie oszacować, ponieważ na przykład koszty związane z nauczaniem języka śląskiego będą zależeć od aktywności posługującej się nim społeczności. Język regionalny nie może być dialektem W polskim prawodawstwie za język regionalny, zgodnie z Europejską Kartą Języków Regionalnych lub Mniejszościowych, uważa się język, który jest tradycyjnie używany na terytorium państwa przez jego obywateli, którzy stanowią grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności oraz różni się od oficjalnego języka. Językiem regionalnym nie są dialekty ani języki migrantów. Językoznawca z Uniwersytetu Gdańskiego prof. Jerzy Treder zaznaczył, że język regionalny nie jest pojęciem ściśle językoznawczym, ale przede wszystkim polityczno-administracyjnym. Wyższa ranga daje szanse na ocalenie - Zawsze popieram i zabiegam o większą opiekę nad każdym językiem, etnolektem, dialektem. Nadanie rangi języka regionalnego tę opiekę zwiększa, daje zatem określonej mowie większą szansę na dłuższe trwanie, a może i na przetrwanie w dobie globalizacji - ocenił. Jego zdaniem projekt ma uzasadnienie m.in. "w dzisiejszej mocnej pozycji mowy śląskiej, która chyba znacznie powszechniej rozbrzmiewa na co dzień niż kaszubski, ale także w bogatej historii Śląska". Bralczyk: Śląski to raczej odmiana jęz. polskiego Z kolei językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej prof. Jerzy Bralczyk powiedział, że wyrównywanie statusu języka śląskiego z kaszubskim i nazwanie go regionalnym jest ryzykowne. - Język kaszubski ze względu na pochodzenie, zjawiska fonetyczne i gramatyczne można uznać za osobny. Z kolei związek języka śląskiego z polskim jest zbyt bliski, to raczej jego odmiana - tłumaczył. W jego opinii uznanie śląskiego za język regionalny nie sprzyja też integracji narodowej. - Może się zdarzyć, że po przyjęciu ustawy osoby posługujące się na przykład językiem podhalańskim będą się domagały takich samych praw - powiedział. "Uznanie statusu nie sprzyja integracji" Obawy dotyczące możliwości takiej "dezintegracji" odżyły po tym jak po tegorocznych wyborach samorządowych, istniejący od 20 lat Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) po raz pierwszy znalazł się w regionalnym sejmiku. RAŚ uzyskał ok. 8,5 proc. poparcia i trzy mandaty w 48-osobowym sejmiku. Wybory wygrała PO, która zdobyła 22 mandaty. Jej działacze zawarli koalicję z RAŚ i PSL, które uzyskało dwa mandaty. Poza koalicją znalazł się współrządzące dotąd regionem SLD (10 mandatów) oraz PiS (11). Lider RAŚ Jerzy Gorzelik został też członkiem zarządu woj. śląskiego. Zaniepokojenie włączeniem RAŚ do koalicji w sejmiku woj. śląskiego wyraził m.in. prezydent Bronisław Komorowski. Jego zdaniem, dopuszczenie do współrządzenia "środowiska, które stawia na autonomizację poszczególnych regionów w Polsce, a nie na samorządność", jest niebezpieczne. Projekt wciąż budzi wiele kontrowersji W połowie lipca, w dniu 90. rocznicy ustanowienia autonomii polskiej części Górnego Śląska, działacze RAŚ przedstawili projekt swoistej konstytucji dla regionu, określającej zasady jego autonomii i autonomicznych instytucji. Nazwa dokumentu - Statut Organiczny - nawiązuje do Statutu Organicznego Województwa Śląskiego z 15 lipca 1920 r., który nadawał woj. śląskiemu szeroką autonomię w wielu dziedzinach życia. Na jego mocy m.in. powołano Sejm Śląski, uchwalający własny budżet, który zasilał Skarb Śląski.