Nie przeszkadza mu to jednak w pobieraniu połowy pensji od tej samej prokuratury, która go oskarża. Fakt, że prokurator-skandalista wciąż dostaje pieniądze, jest bulwersujący, szczególnie przy zapewnieniach ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o bezwzględnym traktowaniu korupcji. Hop został zwolniony w 2002 r., a więc jeszcze za rządów SLD. Sąd dyscyplinarny orzekł o wydaleniu go ze służby, jednak prokurator odwołał się, a sąd drugiej instancji uchylił poprzedni wyrok (warto zaznaczyć, że stało się to już za rządów Prawa i Sprawiedliwości). Teraz sprawa ma być ponownie rozpatrzona, a co za tym idzie połowa pensji będzie nadal wpływać na konto prokuratora, który notabene przesiedział w areszcie trzy lata. Pobiera połowę należnego mu wynagrodzenia, czyli około 3200-3300 zł netto - mówi RMF FM obecny szef prokuratury apelacyjnej w Katowicach Tomasz Janeczek. Niezależnie od postępowania dyscyplinarnego w sądzie karnym trawa proces Jerzego Hopa, który jest oskarżony o wyłudzenia. Prokuratura - ta sama, która mu płaci - zarzuca mu, że wyłudził od 60 firm pieniądze na sprzęt dla podległych prokurator. Fundusze trafiały jednak do jego kieszeni.